Jesteś tutaj:

Przez Iran i Polskę do Chin

998
Przez Iran i Polskę do Chin

Ukoronowaniem Tygodnia Bibliotek w wyszkowskiej bibliotece było spotkanie ze znaną dziennikarką i podróżniczką Elżbietą Dzikowską. Odwiedziła nasze miasto 14 maja. Miała mówić o Chinach, kraju modnym i ciekawym, ale postanowiła też podzielić się swoimi wrażeniami z ostatniej podróży do Iranu oraz refleksjami dotyczącymi Polski. Zachęcała do odwiedzania Muzeum Podróżników w Toruniu, które nosi imię jej męża Tony'ego Halika.
- Dyrektor biblioteki nawet ubrała chińską bluzkę - rozpoczęła Elżbieta Dzikowska - poczęstowała mnie chińską, wspaniałą herbatą. Przyznała, że sama włożyłam kupione w Chinach turkusy: - Bardzo lubię te kamienie (lada tydzień ukaże się jej nowa książka - album "Biżuteria świata"). -Państwo wiedzą, że ja kocham biżuterię - mówiła - taką dużą i zawsze, jak jestem gdzieś w telewizji, to noszę największą biżuterię świata. Ale także tę biżuterię zbieram dla Muzeum Podróżników im. T. Halika w Toruniu (które ostatnio zostało powiększone i zajmuje dwie kamienice). Podróżniczka serdecznie zapraszała do odwiedzenia tego muzeum.
Elżbieta Dzikowska, sinolog z wykształcenia, pracowała nawet jako tłumaczka z języka chińskiego, w Chinach była sześciokrotnie, z ostatniej wyprawy wróciła w Niedzielę Palmową.

Najpiękniejsze kobiety
Jednak najpierw postanowiła podzielić się swoimi wrażeniami z najnowszej podróży, z której wróciła tydzień temu. Wybrała się na nią z przyjaciółmi i z biurem podróży .
- Najgorsze było to, że ani krzty alkoholu, nic zero - mówiła - za to by się szło do więzienia. Drugim mankamentem było to, że kobiety muszą tam chodzić zawinięte w czadory. - Miałyśmy takie szerokie szale - opowiadała. - Wszystko musi być zasłonięte, rękawy do nadgarstka, długie spódnice albo spodnie. Było ciepło, czasami gorąco, a trzeba było być taką zakutaną.
Takie utrudnienia dotyczą tylko kobiet, bo mężczyźni chodzą, jak chcą. Zachwyciła ją uroda irańskich kobiet - Są piękne, najpiękniejsze na świecie, mają ogromne migdałowe oczy i bardzo dobry makijaż. Zęby bialutkie, równiutkie, pewnie implanty, noski cienkie i proste, bo robią sobie operacje - opowiadała obrazowo.
- Jacyż to uprzejmi ludzie, mili, uśmiechnięci. Fantastyczni - zachwycała się.
Zachęcała do odwiedzania Iranu, bo jest tam spokojnie i prawie nie ma turystów, a jest co zwiedzać, bo to jedna z najstarszych cywilizacji świata. - Naprawdę rewelacyjne zabytki. To jest bajka - mówiła o jednym ze zwiedzanych miast, Isfahanie - jeden z największych placów na świcie cały otoczony sukiennicami; tam kwitnie rzemiosło artystyczne. Dwa meczety -wszystko z XVII w. wyłożone kolorowymi kafelkami w niebywałe wzory.
- Gdybym nie pojechała do Iranu, to byłaby dziura w moim życiorysie - podsumowała.

Postanowiłam otwierać Polskę
- Halika interesowało to, co się rusza - wspominała jego żona - a mnie to, co stoi: zabytki, przyroda. Uzupełnialiśmy się. Jak jego już nie stało, przestałam robić filmy dla telewizji i zajęłam się promowaniem Polski, bo myśmy otwierali okno na świat, jak było zamknięte. A teraz każdy może pojechać, byle miał za co.
Toni był korespondentem amerykańskiej telewizji i naszym prezentem dla państwa "kontynuowała - bo za własne pieniądze żeśmy podróżowali, było właśnie otwieranie tego świata. Teraz postanowiłam otwierać Polskę, bo Polska została nieco na boku, a nawet daleko na boku. A przecie Polska to taki piękny i ciekawy kraj, więc ja zaczęłam otwierać moim czytelnikom, i widzom oczy na Polskę. Ukazały się cztery tomy jej książki "Groch i kapusta" ("To, co nasze, swojskie, przaśne i co naprawdę warto poznać", natomiast "Pieprz i wanilia", telewizyjne programy robione z Tonym Halikiem, "pokazywały to, co dalekie, egzotyczne, obce").
Pani Elżbieta najbardziej kocha Bieszczady. Na pytanie, gdzie najchętniej jeździ, odpowiada: "Paryż, Wenecja i Ustrzyki Górne", gdzie ma honorowe obywatelstwo i bezterminowy pokój w hotelu z widokiem na Połoninę Caryńską. Chwali też Dolny Śląsk, gdzie jest więcej pałaców i zamków niż nad Loarą, a niedaleko nas Biebrzę. - Uwielbiam tam latać balonem - zdradza.
Podczas ostatniej podróży do Chin Elżbieta Dzikowska poznawała mniejszości narodowe (stanowią 7% ludności, jest ich 55) skupione głównie na południu kraju. Można tam dotrzeć bez problemu, bo Chińczycy, w przeciwieństwie do nas, budują mnóstwo nowych dróg. Wyjaśniła, że interesuje ją świat, który odchodzi, i który też bardzo szybko się zmienia. Wszędzie są już teraz telewizory, każdy ma komórkę.
- Byłam w tych samych regionach dwa lata temu, a teraz, to jest wielka różnica - oceniła - społeczna też, ponieważ Chiny się bogacą. Wszędzie tłumy turystów.
Swoje obserwacje z podróży utrwaliła na interesujących zdjęciach, które pokazała czytelnikom wyszkowskiej biblioteki, obrazowo je komentując.
EB

Źródło: "Nowy Wyszkowiak" Nr 21 z 28 maja 2013 r.