Jesteś tutaj:

"Historia pewnego pomnika, czyli śladami Cudu nad Wisłą"

1267
"Historia pewnego pomnika, czyli śladami Cudu nad Wisłą"


Wielbiciele historii lokalnej kontynuowali dyskusję na temat odnalezienia pomnika pomordowanych przez sowiecką czerezwyczajkę podczas spotkania, które odbyło się 17 listopada w ramach cyklu "Tajemnice Archiwum Biblioteki Miejskiej".

Była to kontynuacja wątku filmowego poruszanego podczas wcześniejszych spotkań. Tym razem zaprezentowano film "Historia pewnego pomnika, czyli śladami cudu nad Wisłą" autorstwa Ewy Cendrowskiej (scenariusz i realizacja). Autorem zdjęć był Waldemar Niedziałkowski. Film powstał w 1989 r. dla Centralnej Wytwórni Programów i Filmów Telewizyjnych Poltel, a pochodzi z archiwum Telewizji Polskiej.
Dziś pomnik to istotny element lokalnej tożsamości, przy którym odbywają się ważne uroczyści patriotyczne m.in. związane z rocznicą odzyskania niepodległości przez Polskę, czy Bitwą Warszawską 1920 r. Przez lata komunizmu był jednak ukryty w schodach dawnego urzędu gminy Somianka. Dzięki patriotom, społecznikom monument udało się w 1989 r. odzyskać i przewieźć do Rybienka Leśnego.
Po projekcji filmu Ewy Cendrowskiej odbyła się dyskusja, którą poprowadził pracownik biblioteki Mirosław Powierza. Marek Głowacki dopytywał, czy zachował się protokół z ekshumacji pomordowanych przez bolszewików. Badacze historii nie natrafili dotąd na taki dokument, choć zdaniem M. Powierzy niewykluczone, że kiedyś się on znajdzie - jest bowiem jeszcze wiele niezweryfikowanych materiałów znajdujących się w polskich archiwach.
Zbrodnia, której dokonali funkcjonariusze bolszewickiej czerezwyczajki była tak okrutna, że jak podkreślił Andrzej Eychler, E. Cendrowska wycięła najbardziej drastyczne opisy mordu, znęcania się nad ofiarami, które polegało m.in. na wkładaniu dłoni do wrzątku i zdzieraniu skóry. - Męczeństwo było tak okrutne, że żywym ludziom wydłubywano oczy, obcinano języki. Nie chodziło o wydobycie zeznań od żołnierzy, ale o mordowanie dla samego zadawania cierpienia. Teraz jest to samo, jest Al-Kaida, islam... - podkreślał A. Eychler.
Swoją relację przedstawił Konrad Wróbel, który stworzył symbol orła na uroczystość ponownego odsłonięcia pomnika. Podczas spotkania gościł również Jerzy Osęka, który do archiwum biblioteki przekazał swój artykuł - relację dotyczącą odsłonięcia pomnika napisaną do "Ekspresu Wieczornego". Marek Głowacki przypomniał o konieczności uczczenia Bitwy Warszawskiej, której setna rocznica będzie obchodzona za pięć lat - To największe współczesne zwycięstwo oręża polskiego nie może doczekać się muzeum ani łuku triumfalnego - zaznaczył.
Muzeum miałoby powstać w gminie Wołomin, jednak jak zaznaczył M. Powierza, najtrudniejszą kwestią jest zdobycie pieniędzy potrzebnych do stworzenia placówki. Jak czytamy na strome internetowej ossowl920.pl "Projekt muzeum uzyskał pozwolenie na budowę pod koniec 2014 roku. Obecnie staramy się o pozyskanie środków na realizację projektu. Priorytetem jest dla nas oddanie budynku jeszcze przed rokiem 2020, w którym obchodzimy setną rocznicę Bitwy Warszawskiej". Jak z kolei podaje portal historyczny dzieje.pl w relacji z sierpnia tego roku, "Burmistrz Wołomina Elżbieta Radwan zwróciła się z apelem o wsparcie dla projektu Muzeum Bitwy Warszawskiej 1920 roku w Ossowie i wystąpiła o patronat narodowy do Prezydenta RP".

J.P.



Artykuł z 1989 r, który pierwotnie ukazał się w "Ekspresie wieczornym"
TRACĄC PAMIĘĆ, TRACIMY ŻYCIE

Nie ma dnia dzisiejszego, nie ma jutra bez całego dziedzictwa historycznego - powiedział, podczas uroczystości poświęcenia pomnika ofiar zamordowanych jeńców w wojnie z bolszewikami w 1920 r., jaka 13 VIII 89 r. odbyła się w Rybienku Leśnym pod Wyszkowem, Zygmunt Kamiński - biskup płocki.
Uroczystą mszę polową celebrowaną przez biskupa poprzedziło wystąpienie kpt. Mirosława Wyszyńskiego, oficera AK, który przedstawił historię pomnika. Wystawiony on został dla uczczenia pamięci siedmiu polskich żołnierzy - jeńców armii radzieckiej - których 17 VIII 1920 r, tuż przed odwrotem po przegranej bitwie warszawskiej zamordowano w niezwykle brutalny sposób, o którym pamięć wśród mieszkańców Wyszkowa przetrwała do dziś. Może więc dlatego kpt Wyszyński mówił bardzo oględnie, starając się nie rozpalać emocji wśród licznie przybyłych ludzi.
W1949 r. nowa władza uznała pomnik za "niesłuszny" i kazała go zniszczyć. Wywieziono go cichcem do pobliskiej Somianki, gdzie miano wykonać na nim wyrok. Jednakże ryzykując wiele, przewodniczący gminnej Rady Narodowej p. Gotowiec oraz jego następca p. Roman Liśkiewicz uchronili pomnik przed zniszczeniem. Gdy władza dopominała się jego zniszczenia, pomnik zamurowano w schodach urzędowego budynku, gdzie leżał aż do 3 III 1989 r. wskazany przez K. Liśkiewicza, aby wrócić na swoje miejsce. Z pomnikiem jest wiec związanych trzech Liśkiewiczów. Jan wykuwał w nim litery, Roman uchronił przed zniszczeniem, a Kazimierz przywrócił społeczeństwu. Władzom przeszkadzał nie tylko pomnik. Gdy po jego usunięciu ludzie składali kwiaty pod rosnącą obok sosną - drzewo ścięto. - A przecież nie można zapomnieć - kończył mówca. Narody tracąc pamięć tracą życie.
Po wejściu pocztów sztandarowych ruchu oporu w czasie II wojny światowej, a także ZBoWid-u i "Solidarności" ks. biskup odprawił mszę poświęcając ponownie pomnik. Powiedział też m.in.:
- Dzisiejsza uroczystość nie służy wyłącznie wspominaniu. Musimy się również uczyć, jak pracować dla wspólnego dobra. Wracanie do przeszłości nie może też wzbudzać nienawiści. Właśnie ten pomnik wskazuje, że nienawiść skazana jest na przegraną. Nie możemy więc wybrać drogi nienawiści ani złości. Możemy i powinniśmy toczyć bój z poglądami naszych przeciwników, ale nie wolno nam ich krzywdzić. Miłością winniśmy się też kierować w stosunku do naszych sąsiadów, gdyż jesteśmy jedną wspólną rodziną w domu, który zwie się Europa. Będzie to trudna lekcja dla Polski. Ta właśnie powaga, niegranie na emocjach były wiodącym elementem uroczystości gromadzącej tłumy ludzi. Z Wyszkowa, Warszawy i innych części Polski, o czym świadczyły rejestracje samochodów. Byli senatorzy i posłowie, ludzie znani, aktyw "Solidarności", ale także sekretarze komitetów partyjnych, oficerowie MO. Obecne były władze miasta i gminy w Wyszkowie. Odbył się również apel poległych. Pierwszy w tym miejscu od 50 lat (tamten 3 V 1939 r. prowadzony przez Józefa Eichlera - ojca jednego z głównych organizatorów obecnej uroczystości). Jako gość honorowy wziął w nim udział 94-letni mjr Władysław Kamiński, dowódca kompanii w czasie wojny 1920 r. Uroczystość miała charakter religijny. Modlono się więc za papieża, biskupa, za rządzących itd.

Jerzy Osęka



Źródło: "Wyszkowiak" Nr 47 z 24 listopada 2015 r.