Jesteś tutaj:

KRUCHE HIMALAJE

959
KRUCHE HIMALAJE


W tę podróż syn zabrał ojca i obaj dotarli na szczyt
Myślałem, że są twarde. Tymczasem są kruche, jak beza - mówił o Himalajach podróżnik Stefan Czerniecki na spotkaniu w bibliotece. Pomysł na wyprawę w Himalaje narodził się, dzięki ojcu Stefana Czernieckiego. Jest alpinistą, ale nigdy nie był w górach poza Europą.
- Pomyślałem, że zabiorę go w Himalaje, ale miała to być wyprawa zorganizowana w tajemnicy przed nim - opowiadał podróżnik. Z założenia wyprawa miała być ciężka i taka też była. Po drodze odwiedzili też Delhi. Celem Stefana Czernieckiego i jego ojca był siódmy szczyt świata Dhaulagiri, który mierzy 8167 metrów. - Przez wiele stuleci góra była postrzegana jako najwyższy szczyt na świecie. Ma na sumieniu kilkaset istnień.
Stefan Czerniecki i jego ojciec mieli ze sobą plecaki, które ważyły po 25 kilogramów. Wyruszyli w lutym. Mieli ze sobą tylko przewodnik Janusza Kurczaba, który ich wielokrotnie zawiódł i mapę. W dzień temperatury sięgały 5-10 stopni, a w nocy -30. Nocami wiał też silny wiatr. Stefan Czerniecki cierpi na chorobę wysokogórską. Aby jej zapobiec, stosował specjalny lek. Był moczopędny, co doskwierało mu zwłaszcza w nocy.
- Po 9 dniach lekarstwo przestało działać, a to wiązało się z biegunką, wymiotami, osłabieniem - mówił Stefan Czerniecki.
Jego ojciec miał już zejść po pomoc, ale wizja spędzenia 6-7 dni na pustkowiu przerażała podróżnika. Dlatego następnego dnia Stefan Czerniecki postanowił, że idą dalej. Dotarli na szczyt. Zejście również nie było proste i obfitowało w przygody, ale zakończyło się szczęśliwie. - Z kolejnym rokiem wędrowania po świecie coraz bardziej cieszę się, że kończy się wyjazd. Że wracam do ojczyzny, mam swoich przyjaciół, rodzinę.

EWELINA PRZYGODA

Źródło: "Głos Wyszkowa" Nr 43 z 27 października 2015 r.