Jesteś tutaj:

Lekiem jest przyjaźń innych kobiet

27
Lekiem jest przyjaźń innych kobiet

Świetny mikołajkowy prezent swoim czytelniczkom (choć z zaproszenia skorzystało też kilku panów) sprawiła Biblioteka Miejska. 6 grudnia odbyło się zabawne, miłe, lekkie i takie... kobiece spotkanie z autorkami książek obyczajowych Zuzanną Dobrucką i Beatą Harasimowicz.
Obie panie bardziej kojarzone są z telewizją, bo też związane były z nią od 1991 r. Zuzanna Dobrucka była pierwszą szefową TVP Rozrywka, Beata Harasimowicz wyreżyserowała mnóstwo spektakli kabaretowych. Obie panie z telewizji odeszły, ale z kabaretem nie zerwały. Założyły firmę zajmującą się produkcją programów kabaretowych.
Zajęły się też pisaniem powieści obyczajowych. Wraz z trzecią przyjaciółką Katarzyną Kalicińską wydały książki „I ja ciebie też” oraz „I nigdy cię nie opuszczę”. W styczniu premiera trzeciej – „Jakby co, to dzwoń”. Seria opowiada... o trzech przyjaciółkach, Laurze, Wiktorii i Agacie, których pierwowzorami są autorki.
- Jesteśmy przede wszystkim kobietami, matkami, żonami - podkreśliła Zuzanna Dobrucka.
- Zdarzało nam się być kochankami, nie bójmy się tego powiedzieć - ze śmiechem dodała Beata Harasimowicz.
Śmiechu podczas spotkania autorskiego było dużo, chociaż pojawiły się też tematy trudne, których nie brakuje w życiu bohaterek książek, w życiu autorek i w życiu absolutnie każdej kobiety.
- Te książki powstały z przyjaźni zawartych wiele lat temu w telewizji - opowiadały autorki.
- Inspirowałyśmy się swoim życiem. Podobno pisarz zawsze pierwszą książkę pisze o sobie, nawet jeśli rzecz dzieje się w starożytnym Egipcie. Opisane przez nas historie dzieją się w telewizji, showbiznesie, wśród aktorów, piosenkarzy. Bardzo dużo jest tutaj prywatności. To rodzaj komedii romantycznej, tylko na papierze.
Panie przyjaźnią się od 30 lat
- Mamy dzieci w podobnym wieku. Byłyśmy razem w ciąży. Wszyscy się pytali, czy z tej samej imprezy - żartowała pani Beata. - Zaczęłyśmy chodzić z córkami na polskie komedie romantyczne i stwierdziłyśmy, że są totalnie sztampowe, że napiszemy lepszą. Pojechałyśmy do Kasi i postanowiłyśmy, że napiszemy scenariusz
Ze scenariusza zrodziła się jednak książka. Jak się pisze książkę we trzy? - Trzy indywidualistki, samice alfa - to była masakra. Kluczem był jeden laptop - opowiadała pani Zuzanna.
- Najpierw gadałyśmy, a jedna pisała. Miałyśmy strasznie dużo radości, bawiłyśmy się w odgrywanie scenek. Ponieważ te trzy bohaterki to odzwierciedlenie nas. Przy drugiej książce zaczęłyśmy nagrywać nasze dialogi, a potem je spisywać.
Autorki opowiedziały o swoich historiach, niekoniecznie zabawnych, ale też przytoczyły lub wymyśliły wiele śmiesznych scen. Te książki przede wszystkim są jednak o przyjaźni. - Lekiem jest przyjaźń innych kobiet, wsparcie. Kłócimy się, obgadujemy jedna drugą, ale jak jedna się potknie, to dwie je podnoszą. Chciałyśmy dać naszym czytelniczkom, czytelnikom wskazówkę, że to działa - podkreśliła pani Beata.
W książkach pojawia się też kilka prawdziwych postaci, np. Patrycja Runo i jej maż Tomek, którzy w pierwszej książce odkrywają ważną rolę. Jest też kilka prawdziwych historii, np. przygoda wyszkowianki Anny Kowalskiej, którą do pracy w TVP Rozrywka przyjęła właśnie Zuzanna Dobrucka. - Zapytałam ją: dziecko, co ty byś chciała najbardziej robić? A ona; ja bym chciała najbardziej pracować w dziekanacie. Aha, czyli lubisz tabelki. Pan Bóg mi cię zesłał, bo akurat potrzebna mi była redaktorka techniczno-programowa, która wklepuje dane do komputera - opowiadała pani Zuzanna. - Ania miała szczęście wplątywać się w najbardziej skomplikowane sytuacje towarzyskie.
Na Woronicza jest duży hol i ruchome schody. Była wigilia, przyjęcie dla pracowników na dole. Nie powiem, który prezes (ale nie TEN), chciał dobrze wypaść i zjechać tymi schodami. Na dole stoi cała telewizja i czekamy na prezesa. Jedzie prezes, ale przed nim... jedzie Ania. Afera na całą telewizję. Miałam pielgrzymki z pytaniami: ta Anka to jest od prezesa? Ja do dzisiaj nie wiem, czy ona nie jest podstawiona przez prezesa. Oczywiście żartuję - dodała ze śmiechem autorka.
Czy panie wrócą do telewizji? - Teraz w telewizji nie ma już kabaretów - przyznała pani Beata - Mówiło się, że kabaret umiera. Ale nie umiera. Póki ludzie będą się chcieli śmiać, to kabaret przeżyje. Mimo że telewizja była, jaka była przez 8 lat, to kabarety przetrwały w innych akwenach. Mamy nadzieję, że wrócą do telewizji. My już mamy wymyślone programy.

SB

Źródło: „Nowy Wyszkowiak” Nr 49 z 8 grudnia 2023 r.