Jesteś tutaj:

Jest w nas tak silna potrzeba tworzenia...

233
Jest w nas tak silna potrzeba tworzenia...

Niedzielny koncert pokazał, jak utalentowanych młodych muzyków mamy w Wyszkowie. Piotr Lewandowski, Michał Kosmala i Karolina Zwolińska wybrali różne drogi życiowe, ale łączy ich fascynacja muzyką. Lubią to, co robią, szanują się i uczą się od siebie nawzajem. Swoją naturalnością i talentem zachwycili wyszkowską publiczność.

Zastanawiałam się przed koncertem, jak razem będziecie brzmieli, bo muzycznie jesteście bardzo różni, ale wyszło fantastycznie. W takim razie co was łączy pod względem muzycznym?
Piotr Lewandowski: Myślę. że potrzeba tworzenia. Kiedy spotykamy się z Michałem na próbach, przeważnie improwizujemy. Na każdej próbie najchętniej tworzylibyśmy nowy utwór. Jest w nas tak silna potrzeba tworzenia, że często nie dokańczamy tych kawałków. Wiele leży w szufladach, próbujemy zapisywać je gdzieś, gromadzić sobie takie archiwum. Wydaje mi się, że ta potrzeba tworzenia jest skutkiem tego, jacy wewnętrznie jesteśmy. Artysta to jakby zbiór cech osobowości, a samo tworzenie jest tych cech zaledwie skutkiem. Dlatego rozumiemy siebie nawzajem podczas gry, nawet gdy nie gramy wybitnie. Oczywiście, bywają utwory gorsze i niedopracowane, ale jest w nich ta naturalna potrzeba wydobywania z siebie jakiegoś rodzaju twórczości. I to w różnych kierunkach. Michał np. jest też animatorem, swoje animacje umieszcza w Internecie. I to też jest potrzeba tworzenia.
Michał Kosmala: Piotrek bardzo dobrze to ujął. Poznaliśmy się, kiedy Piotrek uczył się grać na pianinie w Ognisku Muzycznym w Wyszkowie. Przechodziłem i z jednej z sal słychać było kompozycje Jeana-Michela Jarre'a, którego bardzo lubię i cenię. Zainteresowało mnie to i tak się poznaliśmy. Potem w liceum chodziliśmy do równoległych klas, razem braliśmy udział w konkursach. Faktycznie jest coś takiego, jak potrzeba tworzenia. To jest takie moje hobby. Kiedy mam trochę wolnego czasu, chwytam za jakieś dźwięki, coś komponuję i zawsze zastanawiam się: ciekawe, czy Piotrek by coś dodał? W moich utworach, które dzisiaj graliśmy, Piotrek wymyślił wszystkie swoje partie. Kompletnie mu ufam, mam wrażenie, że te utwory są zawsze bogatsze. Dogadujemy się, lubię Piotrka kompozycje, to, co tworzy.
Piotr Lewandowski: W liceum współpracowaliśmy, ale też przez moment rywalizowaliśmy. Konkurs Supertalent Wyszkowa w jednym roku wygrał Michał, a w innym ja. W jednej edycji rywalizowaliśmy w różnych zespołach.

Siedzą przede mną same wyszkowskie Supertalenty, bo Karolina też chyba wygrała ten konkurs?
Karolina Zwolińska: Zgadza się, też wygrałam, w 2011 r.
Piotr Lewandowski: Michał w 2012 r., a ja w 2013 r.

Piotr i Michał znają się długo. Widać, że między wami jest muzyczna chemia, że dobrze się dogadujecie. Skąd w takim razie Karolina w waszym gronie?
Karolina Zwolińska: Wcześniej znaliśmy się bardziej z widzenia.
Piotr Lewandowski: Karolina grała na moim ślubie!
Karolina Zwolińska: Miałam straszny stres przed tym ślubem, żeby czegoś nie zepsuć. Wiedziałam, u kogo gram i pomyślałam: o, muszę się postarać (śmiech). Kiedy przed tym koncertem Piotrek odezwał się do mnie, była to dla mnie bardzo miła niespodzianka. Zaproponował, żebyśmy zagrali jego utwór zaaranżowany na skrzypce i fortepian oraz jeden bardziej wirtuozowski. Zgodziłam się i mam nadzieję, że to będzie początek fajnej muzycznej przygody.

Takie koncerty jak dzisiejszy są, niestety, w Wyszkowie rzadkością. Występ przed swoją publicznością to luz czy stres?
Michał Kosmala: Zawsze się stresuję, niezależnie od tego, czy gram dla pluszaków w pokoju, czy na koncercie. Nigdy nie widziałem się w roli śpiewającego, ale kiedy tworzyłem album, coś bardzo osobistego, nie wyobrażałem sobie, żeby śpiewał ktoś inny. A tak może byłoby lepiej. Czasami idzie mi lepiej, czasami gorzej, więc mam stres. O ile gitarowo wydaje mi się, że mam coś do powiedzenia, to boję się, że jak ktoś przyjdzie na koncert, to zdenerwuje się, że ja się tak pcham na scenę z wokalem. Docelowo chciałbym jednak grać na gitarze w jakimś zespole, żeby nie stresować się śpiewaniem. Wtedy jest luz, bo ja to po prostu lubię robić. Trochę nie mogę się doczekać, żeby pograć na scenie. A jeśli chodzi o wyszkowską publikę, to mamy tu dużo znajomych, rodzinę; mam wrażenie, że wszyscy się tym tak wspólnie cieszymy. Tak więc mam tremę wynikającą z jakiś własnych urojeń, ale ostatecznie taki występ to wielka przyjemność.
Karolina Zwolińska: Michał jest bardzo skromny. Zdążyłam się zorientować, chociaż poznałam go dzisiaj. Cały czas podkreśla, że nie jest wokalistą, a moim zdaniem właśnie w tym, że nim nie jest, tkwi urok tego, co robi. A to, co robi jest bardzo prawdziwe.
Dla mnie każdy występ jest stresujący, choć oczywiście w różnym stopniu. Najbardziej stresujące są dla mnie egzaminy, np. kiedy na Akademii Muzycznej gram przed 10 skrzyp-kami, z których każdy się zna i dostrzeże każdą nutkę. Podczas innych występów, na koncertach czy na ślubach, też jest stres, bo zależy mi, żeby komuś się podobało. Zdaję sobie sprawę, że ślub to dla kogoś najważniejszy dzień w życiu. Czasem stres na koncertach potrafię zmienić w ekscytację, wtedy gra mi się łatwiej, kiedy wiem. że to, co robię, może się komuś podobać.
Michał Kosmala: Mnie się podoba.
Karolina Zwolińska: Gorzej kiedy dopadają mnie myśli w stylu: ojej, mały palec na smyczku mi się usztywnia; może smyczek mi wypadnie. Dzisiaj miałam bardzo pozytywne nastawienie. Bardzo dobrze grało mi się z Piotrem, bo znakomicie się dostosował. Mieliśmy jedną próbę...
Piotr Lewandowski: Jedną próbę trwającą godzinę. Karolina jest z Akademii Muzycznej, wystarczy, że usłyszy utwór, zapisze sobie nuty i po prostu zagra równo. Nie ma tu czegoś takiego jak dogrywanie się, czy szukanie odpowiedniego rytmu.

A jak z twoimi występami przed wyszkowską publicznością?
Piotr Lewandowski: Zauważyłem, że stresuję się do czasu pierwszej dużej pomyłki. Jest poczucie, że nie chcę zawieść widowni, bo poświęcili swój czas, przyszli, a ja będę się bardzo mylił podczas gry. Ale kiedy już ta pomyłka nastąpi i widzę, że widownia dalej jest zadowolona, to daje mi przyzwolenie do bycia sobą. I na tym przyzwoleniu „jadę” do końca koncertu i jest wtedy cudownie. Czyli teoretycznie, gdybym się nie pomylił, stresowałbym się do końca występu.

Właśnie dlatego ten dzisiejszy koncert był świetny, że byliście sobą, publiczność czuła, że jesteście naturalni.
Piotr Lewandowski: Mały dystans między nami i publicznością też mógł mieć znaczenie. Nie było muru między grającymi, a widownią. Gdybyśmy wystąpili na sali koncertowej, w której scena jest oddalona od widowni, na pewno bym się bardziej stresował. Nie czułbym, że słuchacze, tak samo jak ja, są fanami muzyki, że chcemy dobrze spędzić czas na tym koncercie, razem po prostu posłuchać muzyki.

Wszyscy, jak tu siedzimy, jesteśmy absolwentami „Norwida”. Lubicie utwory Norwida?
Michał Kosmala: Moja mama też jest absolwentką „Norwida” i zarażała mnie Norwidem zanim jeszcze poszedłem do liceum. Wspólnie z Piotrem, ale też osobno, wykonywaliśmy różne muzyczne interpretacje dzieł Norwida. Ja Norwida cały czas odkrywam. Jak już biorę na warsztat jakieś jego dzieło, to staram się emocje, które odczuwam, przelać na muzykę. Może kiedyś z Piotrem podsumujemy nasze wszystkie norwidowiskie aranżacje, może powstanie z tego jakieś małe lokalne wydawnictwo.
Piotr Lewandowski: Albo lokalny koncert
Michał Kosmala: Skrzypce na pewno będą potrzebne.

Jak widać po dzisiejszym koncercie, odbiorca jest.
Michał Kosmala: Jedną z moich ulubionych jest płyta „Gromy i pyłki” zespołu „De Press”, właśnie z tekstami Norwida. Na płycie „Przechodniem byłem między wami”, jednej z pierwszych „Budki Suflera”, jest utwór „Noc nad Norwidem” opowiadający o tym, jak jego poezja jest żywa, że „kamień zniszczy czas, ale myśl płomienna będzie wiecznie trwać”. To też jedna z moich ulubionych płyt. Albo Niemen, który zrobił „Idee Puce” pod inspiracje norwidowskie.
Piotr Lewandowski: Siła Norwida tkwi też w ogromnej liczbie artystów, których zainspirował. Różnych artystów, malarzy, muzyków rockowych, muzyków klasycznych...
Karolina Zwolińska: Pierwsze zetknięcie z poezją Norwida miałam w gimnazjum. Brałam wówczas udział w konkursach recytatorskich organizowanych przez ILO. Recytowałam m.in. wiersz „Modlitwa”, w którym poeta przedstawił swoją wizję działania Boga w świecie oraz sens modlitwy. Kolejną okazją do zaprezentowania twórczości Norwida, tym razem w formie muzycznej, będzie nadchodzący koncert w pałacu w Dębinkach. Wystąpię razem z Olą Kot, Moniką Piórkowską i Szymonem Kurowskim. Wykonamy chyba najbardziej znaną, trafiającą do mojego serca „Moją piosnkę II”. Postaramy się to zrobić w opracowaniu trzygłosowym z fortepianem i skrzypcami. Już zapraszam.

Zapytam jeszcze o najbliższe plany. Michał swój chyba właśnie zrealizował, bo powstała płyta...
Michał Kosmala: Podsumowałem dotychczasową twórczość, na YouTube umieściłem swoje nagrania. Na ten moment czuję się jako tako spełniony. Nie mam wielkich planów co do tej płyty. Jak pojawiają mi się dodatkowe fundusze, to wolałbym je przeznaczyć na dalsze komponowanie. Mam już pomysły na kolejne płyty. Pod tym kątem jestem szczęśliwy. Dla mnie najfajniejsze w tym wszystkim jest wymyślanie muzyki.

Piotr jest programistą, Karolina studiuje, a czym ty zajmujesz się na co dzień?
Michał Kosmala: Pracuję w dziale kontroli jakości produkcji filmowych i seriali; skupiam się na jakości dźwięku i obrazu. W procesie produkcji mogą się pojawić błędy, które taka osoba jak ja musi wyłapać. Sprowadza się do tego, że oglądam filmy i seriale (śmiech).

Karolina wraca na studia...
Karolina Zwolińska: Tak, wracam pod oko profesorów i do intensywniejszej pracy. Studiowanie na Akademii Muzycznej wymaga całkowitego poświęcenia, muszę dużo ćwiczyć, dużo grać. Ale to sprawia mi radość, mam nadzieję, że w przyszłości będę mogła się z tego utrzymać. A jeśli nie, mam dużo awaryjnych planów.
Piotr Lewandowski: Karolina wykazała się wielką odwagą, idąc na Akademię Muzyczną w czasach ogólnego konsumpcjonizmu, kiedy forsowane jest przekonanie, że trzeba iść na studia, które zagwarantują nam jak najwięcej pieniędzy. Zazdroszczę Karolinie, bo ja nie miałem tyle odwagi i poszedłem na matematykę (śmiech). Zaprosiłem Karolinę do udziału w tym koncercie, bo bardzo wyróżnia się na tle wyszkowskich muzyków. I za tą jej odwagę.

A jakie są twoje plany?
Piotr Lewandowski: Zbieram materiał na trzecią płytę. Chciałbym, żeby była lepsza od drugiej, więc uczę się teorii muzyki, żeby móc lepiej harmonizować swoje utwory. Nie zmieniam stylu, ale staram się robić lepsze aranżacje. Mam nadzieję, że będzie lepsza harmonia, lepsze wykorzystanie możliwości fortepianu. Wiem, jaki jest mój styl, wiele osób mówi. że to styl muzyki filmowej. Styl, w którym główne melodie utworu często wracają w niestandardowych, przeobrażonych formach.

Mam nadzieje, że jeszcze was razem usłyszymy.
Michał Kosmala: Musimy zrobić coś razem, żebyśmy mogli jednocześnie zagrać.
Piotr Lewandowski: Niestety, teraz nie mieliśmy czasu, żeby zrobić jeden wielki utwór finałowy. Koncert miał się odbyć później, ale przyspieszyliśmy termin w obawie przed obostrzeniami. Na przygotowanie całego repertuaru mieliśmy tylko 2 tygodnie. Gdybyśmy zaplanowali koncert na koniec października, to mógłby się nie odbyć. A bardzo się cieszę, że się udało.

Publiczność tym bardziej się cieszy. Dziękuję za rozmowę i do zobaczenia na kolejnym koncercie.
SYLWIA BARDYSZEWSKA


Źródło: „Nowy Wyszkowiak” Nr 38 z 24 września 2021 r.