Jesteś tutaj:

Siedem nieb patriarchy Henocha

523
Siedem nieb patriarchy Henocha

- Wielkie drżenie zapanuje dzisiaj w bibliotece - tak w sobotę 6 kwietnia dyrektor Miejsko-Gminnej Biblioteki Publicznej Małgozata Slesik-Nasiadko zapowiedziała monodram Jerzego Łazewskiego „Siedem nieb patriarchy Henocha”.

Henoch (lub Enoch) to postać biblijna, o której niewiele wiadomo. W Starym Testamencie opisano, że żył w tak wielkiej przyjaźni z Bogiem, że w wieku 365 lat został cieleśnie wzięty do nieba.
- Monodram Jerzego Łazewskiego, którego podstawą jest apokryf tzw. Słowiańskiej Księgi Henocha, jest prezentacją podróży biblijnego patriarchy do siódmego nieba - mówiła przed spektaklem dyrektor biblioteki. - Apokryf ten to żydowski tekst początków naszej ery, czasu życia i działalności Jezusa, zachowany jednak tylko w słowiańskim przekładzie z X wieku i bardzo ważny dla Kościoła Wschodniego, szczególnie jego ikonologii. Ten niesamowity, wizyjny tekst jest znakomitym materiałem dramatycznym. Patriarcha Henoch sam bowiem opowiada swoją wędrówkę przez siedem niebios. Obrazy te aż prosiły się o ich wizualizację w jakimś medium plastycznym. Tradycyjnie było to malarstwo ikon. Aktor prezentuje własnoręcznie wykonane ikony ceramiczne, które stanowią główny element scenograficzny tego przedstawienia.
Jerzy Łazewski (rocznik 1967, absolwent Liceum Sztuk Plastycznych w Supraślu i warszawskiej PWST) wykonał nie tylko ikony do przedstawienia, jest też autorem opracowania tekstu i scenografii. Projekt został zrealizowany w ramach stypendium z budżetu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Premiera spektaklu odbyła się we wrześniu 2017 r.
- Gdy Bóg stworzył człowieka, stworzył go na podobieństwo Boga; stworzył mężczyznę i niewiastę, pobłogosławił ich i dał im nazwę „ludzie”. Gdy Adam miał 130 lat, urodził mu się syn, podobny do niego, jako jego obraz, i dał mu na imię Set (...) Gdy Jered miał 162 lata, urodził mu się syn Henoch - to fragment pierwszego zdania tego interesującego monodramu.
W czasie wędrówki po czwartym niebie Henochowi towarzyszyły zachwycające głosy anielskich zastępów, sprawujących służbę Panu. Ta muzyka radowała duszę Henocha, napełniając jego serce miłością. Ukołysanego niebiańskimi chórami wzięli na swe skrzydła aniołowie i ponieśli w podróż do piątego nieba. Podczas spektaklu tę słodka, „niebiańską”, muzykę zagrała publiczność, wodząc palcem zamoczonym w wodzie po górnej krawędzi kieliszków. Pomysł takiego wykonania muzyki aktor zaczerpnął z „Dziadów”. Po 30 dniach wędrówki Henoch wrócił na ziemię.
Dlaczego Henoch?
Po występie aktor rozmawiał z publicznością. Andrzej Roman spytał, dlaczego sięgnął po Henocha?
- Historia Henocha jest mało znana i aż się prosiła, żeby ją opowiedzieć. Tworząc tekst tego spektaklu, korzystałem z trzech różnych ksiąg Henocha; etiopskiej, hebrajskiej i przede wszystkim słowiańskiej, bo w każdej były trochę inne rzeczy.
- To taka literatura fantasy na nasze czasy - zauważyła Natalia Kłobukowska.
- Tak - zgodził się Jerzy Łazewski.
- Myślę, że w tamtych czasach ludzie w to wierzyli. Bardzo skróciłem ten tekst, bo jest tam opisana cała kosmologia ówczesna, cała wiedza na temat przyrody, kosmosu; oczywiście to byłoby zbędne, nudne. Monodram nie może trwać w nieskończoność, a chciałem, żeby ta historia była w miarę wartka i dlatego jest może 1/5 tekstu księgi właściwej, napisanej językiem mało teatralnym. Trzeba było przeredagować, żeby miało taki rys dramaturgiczny.
Aktor szlifował tekst ok. 3 miesięcy, zmieniał do ostatnich prób scenicznych. Nad spektaklem najpierw pracował sam, potem z reżyserem Szczepanem Szczykno.
- Każdy spektakl jest inny, dlatego aktor jest twórcą, a nie odtwórcą, bo za każdym razem gra trochę inaczej - zaznaczył.
ELŻBIETA SZCZUKA

Źródło: „Nowy Wyszkowiak” Nr 15 z 9 kwietnia 2019 r.