Jesteś tutaj:

Znakomicie, że są ludzie, którzy chcą pisać

919
Znakomicie, że są ludzie, którzy chcą pisać

Autorzy szóstego tomu Zeszytów Wyszkowskich spotkali się z czytelnikami w bibliotece miejskiej 26 września. O szczególnych wartościach tej społecznej inicjatywy wydawniczej mówili zastępca burmistrza Adam Warpas oraz historyk Marian Dygo. Autorzy zaś ujawnili, co skłoniło ich do napisania swoich tekstów.

Uczestników spotkania powitała Renata Powichrowska, p.o. dyrektor Miejsko-Gminnej Biblioteki Publicznej, która sfinansowała wydanie szóstego numeru "Zeszytów Wyszkowskich". Ten numer ukazał się po ponad dwóch latach od poprzedniego wydawnictwa, ale za to w zwiększonej objętości. Do druku został przygotowany przez Wydawnictwo "Edytor" (wydawca "Nowego Wyszkowiaka").
To nasza historia, to nasza tożsamość, to wspomnienia, przedmioty, ludzie, którzy wiążą się z naszą ziemią wyszkowską - mówił o treści "Zeszytów" zastępca burmistrza Adam Warpas. - Ale to też autorzy, zapaleńcy, ludzie, którym zależy, żeby ta historia była utrwalana i żeby zapoznawali się z nią coraz to nowsi czytelnicy.
- Bardzo cenię sobie nie tylko fakt współpracy z tym periodykiem - podkreślił prof. Marian Dygo, historyk, wykładowca akademicki - ale to, że w Wyszkowie taki periodyk się ukazuje. Znakomicie, że są osoby, środowisko, które wspiera, animuje wydawanie, że są ci, którzy chcą to finansować. Nie jest to wcale oczywiste, dzisiaj samorządy mają bardzo różne priorytety. Źle się dzieje, jeśli nie pamiętają o przeszłości tej małej ojczyzny, w której mieszkamy. A przede wszystkim jest znakomicie, że są ludzie, którzy chcą pisać.
- To jest znakomita społeczna, popularnonaukowa inicjatywa - podsumował.
- Preferowaliśmy artykuły krótsze, ale o różnorodnej tematyce - zaznaczył Mirosław Powierza, pracownik działu regionalnego biblioteki, który zebrał materiały i bezpośrednio kontaktował się z autorami, a było ich 14. Zespół redakcyjny tworzyli: prof. M. Dygo, Małgorzata Ślesik-Nasiadko, Marek Głowacki, Adam Mickiewicz, M. Powierza, Elżbieta
Szczuka, Janusz Kosiński i Maciej Kowalski.
Jerzy Dąbrowski, autor tekstu "Na Bugu już nie bielą się żagle", wspominał swoją młodość i działalność w Lidze Morskiej (od 1948 r.). - Jednym z argumentów, który mnie motywował, żeby napisać te wspomnienia - zdradził - to był stan dzisiejszy. To, że w tej chwili nic się nie dzieje na Bugu, młodzież nie ma żadnego wychowania żeglarskiego, dlatego że ośrodek Ligi Morskiej przeszedł do LOK.
Wyraził zdziwienie, że nie ma dostatecznej motywacji, żeby spowodować, by władze miasta oceniły, że ta organizacja nie robi nic dla miasta i dla młodzieży i zabrać to po prostu LOK. -Pan Jerzy zachęcał, by stworzyć tam z prawdziwego zdarzenia ośrodek, gdzie młodzież mogłaby się szkolić. - Piękny obiekt w tej chwili stoi nad wodą, ale z zamurowanymi drzwiami i oknami. Pewnie jest tam knajpa - zauważył.
Zupełnie inaczej było przed laty. -Myśmy tam razem wszyscy szkolili, bawili się w żeglarstwo - wspominał. -Tam zawsze było pełno młodzieży, z liceum, ze szkoły zawodowej. Chodziło mi o to, żeby ten ślad został, że był taki piękny czas w Wyszkowie, że młodzież miała co robić. Kiedykolwiek się spojrzało, na Bugu były białe żagle. Dziś ich nie ma.
Mirosław Pakuła wspomina dziadka Stanisława Szumowskiego, głównie jego łagrowe losy. Informacje o nim mógł zdobyć tylko dzięki rozmowom z krewnymi, rodzicami, bo dziadek zmarł, gdy był jeszcze dzieckiem (w 1974 r.). - Mam pewien niedosyt - przyznał - bo gdyby dziadek żył dłużej, miałbym możliwość z nim porozmawiać, ale i tak jestem zadowolony, że udało mi się to zebrać i zamieścić w "Zeszytach".
Dorota Cywińska od kilku lat odkrywa białe plamy lat powojennych, nawiązała kontakt z IPN, rozmawia z ludźmi. - Zajęliśmy się oddziałem Jana Kmiołka, powstało kilka publikacji -relacjonowała. - Ta historia nigdy się nie kończy, jest tyle spraw do odkrycia, wydawałoby się, że pewne fakty zostały ustalone, a okazuje się, żenię.
Być może wśród ekshumowanych latem tego roku na "łączce" (obecnie część Cmentarza Powązkowskiego) 116 ciał znajdują się ciała Jana Kmiołka i jego towarzysza Stanisława Kowalczyka, a także 3 partyzantów poległych w leśniczówce w Jurgach. -W dokumentach IPN jest meldunek o akcji, która zakończyła się dla UB powodzeniem zdradza nową
informację. Partyzanci zostali zlikwidowani i ciała ich zostały przewiezione do Zakładu Medycyny Sądowej w Warszawie przy ul. Oczki. Trzeba sprawdzić ten trop.
Maria Bulikowska pisze o swoim ojcu Marianie Przychodzkim, zamordowanym w Katyniu. Poświęcony mu obelisk został odsłonięty w szkole w Porządziu, gdzie pracował jako nauczyciel. - Kazano mi za długo milczeć -zdradza przyczyny powstania tekstu - nie mogłam jako dziecko, licealistka powiedzieć słowa Katyń. Jest jej bardzo przykro, że w wydanej w ostatnich latach broszurce o Porządziu nie ma ani słowa o jej ojcu, Katyńczyku. - To jak my dzieci uczymy historii?! Ja mówię to z żalem: zakopali pamięć o Katyńczyku - podsumowała. Nie może też pogodzić się z tym, że dyrekcja szkoły nie zaprosiła jej też nigdy na spotkanie z uczniami do szkoły w Porządziu, która nosi imię ks. Trzaskomy, przyjaciela jej ojca.
Michał Mielczarczyk, który interesuje się piłką nożną i obchodzącym w tym roku 90-lecie Klubem Sportowym Bug Wyszków, opowiedział o swoim spotkaniu i rozmowie z Leonardem Karpińskim, pracującym przez ponad 50 lat w klubie.
- Po rozmowie z panem Leonardem byłem nie tyle wstrząśnięty, co moja wiedza na temat klubu, jego historii poszerzyła się bardzo mocno. A też z rozmów ze środowiskiem piłkarskim wiem, że ta rozmowa, która ukazała się na łamach tygodnika Nowy Wyszkowiak, z którym współpracuję już od dobrych kilku lat, też poszerzyła ich wiedzę.
Zdradził, że jego zamiłowanie do piłki nożnej i "Bugu" ma korzenie rodzinne. Jego wujek Arek Milczarczyk (obecnie trener) był piłkarzem Bugu w latach jego największej świetności, w początkach lat 90. Zabierał go na mecze i wtedy złapał tego bakcyla.
Adam Mickiewicz zamieścił tekst o dawnych obyczajach świątecznych (napisany na podstawie ankiet przeprowadzanych przez jego uczniów w pierwszych latach XXI w.) oraz wywiad z Witoldem Szaniawskim, jednym z głównych twórców i działaczy ZWZ-AK na ziemi wyszkowskiej, również przeprowadzony 11 lat temu. - Pewną dozę informacji można uzyskać tylko w pewnym momencie - dzielił się w związku z tym swoją refleksją. - A potem jest to już niemożliwe. Tak że spieszmy się rozmawiać z ludźmi. Słuchajmy ludzi starszych, w ich wspomnieniach jest prawdziwa historia - apelował.
Mirosław Powierza napisał ciekawy tekst o pompie z wyszkowskiego rynku i wierszu Janusza Szklarskiego jej poświęconym z 1956 r. Zrobił podczas remontu kościoła św. Idziego zdjęcie tablicy z konsekracji kościoła i poprosił ks. Wojciecha Borkowskiego, by przetłumaczył jej treść z łaciny. Wraz z Mirosławem. Widlickim wspomina zmarłego 30 lipca 2010 r. Michała Czapskiego vel Kacpra Czeretoskiego, który też publikował swoje teksty w "Zeszytach".
Elżbieta Szczuka, autorka "Kroniki kulturalnej", zapewniła, że wiele się dzieje w kulturze, tylko szkoda, że tak mało osób uczestniczy w tych wydarzeniach; koncertach, spotkaniach, wystawach.
Kilku autorom, z różnych powodów, m.in. złego stanu zdrowia, nie udało się dotrzeć na spotkanie. Byli nieobecni: ks. Wojciech Borkowski, Tadeusz Gajska, Jerzy Kochanek, Paweł Piotrowski, Janusz Kosiński i Zbigniew Nowakowski.

Takiego Wyszkowa nie znamy
Zostały też ogłoszone wyniki konkursu fotograficznego "Wyszków i okolice, jakich nie znacie". Komisja, którą tworzyli pracownicy biblioteki: M. Powierza przewodniczący, Norbert Dąbkowski i Łukasz Obrębski, była jednomyślna, wydając werdykt
Kategoria do 18 lat: 1. Patrycja Chełmicka, 2. Paulina Mikulec, 3. Aleksandra Sobótka (uczennice SP 1, obecnie Gimnazjum nr 1).
Powyżej 18 lat: 1. Lesław Białousz, 2. Przemysław Depta, 3. Marcin Koński.
ELŻBIETA BORZYMEK

Źródło: "Nowy Wyszkowiak" Nr 40 z 2 października 2012 r.