Jesteś tutaj:

Pan nie tylko od pogody

849
Pan nie tylko od pogody

Swoją przygodę z telewizją zaczął przypadkiem, i jak mówi, zatrudniono go na piękne oczy. 1 lipca minie dziesięć lat od kiedy został "panem od pogody" Jego wielką pasją są podróże. Jarosław Kret na spotkaniu w Bibliotece Miejskiej w Wyszkowie opowiedział o swoim pobycie w Indiach.
Pytany o pogodę, Jarosław Kret stwierdził, że powinna być jak Euro.
- Im bardziej nieprzewidywalna, tym większe emocje.
Dziennikarz uczy prezenterów, by nie mieli osobistego stosunku do pogody.
- Dziennikarz powinien być bezstronny, a nie mówić - niestety, będzie padał czy na szczęście będzie słońce - tłumaczył.
Jarosław Kret z mediami związał się w 1992 roku. Najpierw pracował w gazetach, potem w telewizji. Przez przypadek dowiedział się, że szukają prezentera.
- Przez przypadek też zostałem meteorologiem. Jednak przez wiele lat budowałem swój bagaż dziennikarski, by niebanalnie opowiadać o świecie -opowiadał gość biblioteki.
Pisze książki ze swoich podróży.
- Moje książki nie są podróżnicze, a raczej należą do nurtu światopoznawczego. To zbiory moich refleksji na temat tych miejsc, które starałem się poznać trochę inaczej, niż tylko jako turysta - tłumaczył Jarosław Kret.
Do Egiptu trafił w latach 80., jako student egiptologii.
- Wysłali nas na stypendium. Pojechałem w ciemno. Wynajęliśmy mieszkanie w Kairze i zacząłem przyglądać się codziennemu życiu. Miałem na to czas. Zacząłem ten świat spisywać -wspominał dziennikarz.
Później pojechał do Indii.
- Kilka lat mieszkałem w jednej rodzinie. Znałem prawdziwych Hindusów. Zacząłem żyć ich życiem. Zacząłem jeść ich jedzenie, nosić ich ubranie. Hindusi mi swój świat tłumaczyli -opowiadał Jarosław Kret.
I przekonywał, że większość ludzi patrzy na świat przez pryzmat stereotypów.
- W XXI wieku powinniśmy mieć trochę więcej wiedzy niż mamy - zauważył. Dodał, że na to, jak myślimy i postrzegamy świat ma wpływ ostatnie 200-250 lat naszej historii.
- My nigdy nie kolonizowaliśmy, a nas kolonizowano. To nas upośledziło. Mieliśmy bardzo niewielki kontakt ze światem egzotycznym - stwierdził Jarosław Kret
Jako student jeździł pracować na Zachód.
- Ten egzotyczny świat tam funkcjonował w normalny sposób. Przyłączenie się do Unii Europejskiej to dla nas skok cywilizacyjny. Za tym skokiem przyjdą obcy, nie tylko z Europy. Jeszcze kilka lat i ta sala będzie kolorowa - mówił dziennikarz, mając na myśli inne rasy.
Jedna z pań zapytała, za co Hindusi przyjadą do Polski.
- Mam wrażenie, ze nie był pan wśród najbiedniejszych. Niech pan opowie na temat handlu ulicznego. Zbyt optymistycznie pan to ujął. Hindusi nie mają marzeń, są nieszczęśliwi. Żyją w skrajnej nędzy. Powinniśmy im pomóc - wyjaśniła.
Jarosław Kret zapewnił, ze Hindusi to normalni ludzie, którzy mają takie same marzenia, jak my.
- Nie pokazuję tego świata optymistycznie. Chcę, byśmy nie myśleli o nim stereotypowo, że tylko brud, smród, ubóstwo i święte krowy. Jak widzimy w Indiach ludzi śpiących na ulicy, to nie powinniśmy się temu dziwić. To odniesienie do środowiska naturalnego, w którym wyrastają od setek lat. Nie możemy potępiać w czambuł świata, który ma tysiące lat. Nasz ich bałagan razi, bo inaczej pojmujemy świat - przekonywał.
Dziennikarz zapewnił, że wcale nie twierdzi, że w Indiach nie ma biedy.
- Staram się tłumaczyć, by nie ustawiać im świata na nasz sposób. To, że nam się nie podoba system kastowy, to nasz problem, a nie ich.
Przy okazji opowieści o Indiach, wspomniał także o Królestwie Bhutanu.
- Żyje się tam jak w średniowieczu. Wpuszczają ludzi tylko za opłatą - 200 dolarów za dzień. Rocznie może być do 3 tysięcy turystów. To kraj niezwykłego spokoju, ciszy i czystej przyrody - mówił dziennikarz.
Obecnie pracuje nad książką o Madagaskarze. Do Wyszkowa Jarosław Kret przywiózł do spróbowania indyjskie przekąski.
EWELINA PRZYGODA

Źródło: "Głos Wyszkowa" Nr 25 z 19 czerwca 2012 r.