Jesteś tutaj:

Nie dało się powiedzieć czegoś, o czym by już nie wiedział

831
Nie dało się powiedzieć czegoś,

o czym by już nie wiedział

Posiadał niezwykłe dobry dar obserwacji, wielką łatwość pisania, był wszechstronnie utalentowany, nawet przewidział rządy komunistów w Rosji. Każda twórczość, czy to literacka, czy dziennikarska, w jego opinii miała mieć głębię i cel etyczny. Józef Ignacy Kraszewski to postać wielkiego formatu, choć dziś nieco już zapomniana, której, niestety, próżno szukać w wielu programach szkolnych.
O twórcy 24 kwietnia w wyszkowskiej bibliotece opowiadał Adam Kulik, pisarz, dziennikarz, publicysta, autor filmów dokumentalnych. Ten, poświęcony Kraszewskiemu, który pokazano w bibliotece, nosi tytuł "Wielki zapomniany". Pisarz "wielkim był" (posługując się cytatem z "Ferdydurke" W. Gombrowicza), bo sfera jego zainteresowań, z sukcesem rozwijanych, była niezwykle szeroka. W spotkaniu uczestniczyła młodzież z Liceum Ogólnokształcącego i I Technikum Poligraficzno-Usługowego.

Tytan pracy
Sprawdził się jako rysownik, malarz, dziennikarz, pisarz, nie miał też trudności z tworzeniem poezji i komponowaniem muzyki. Interesowało go wszystko, wszystkie nowinki wydawnicze, naukowe, przejawy życia społecznego, historia, kultura. Ponieważ dużo podróżował i znał biegle kilka języków, był znawcą tych i wielu innych dziedzin na skalę co najmniej europejską. Panowało przekonanie, że nie można było go niczym zaskoczyć, powiedzieć czegoś, o czym już by nie wiedział. Dziś, w czasach dosyć pobieżnego, za pośrednictwem TV lub Internetu, nabywania wiedzy o świecie, wydaje się to tytanicznym wysiłkiem. Poza kręgiem badaczy i miłośników literatury Kraszewski egzystuje jako autor staromodnych powieści historycznych. - Widziany jest jako twórca ramotek historycznych - mówił Adam Kulik. - A był przede wszystkim intelektualistą klasy europejskiej, on pierwszy dostrzegł wielkość Balzaca. Kraszewski był intelektualistą, który spełniał się w wielu dziedzinach. Był dziennikarzem, publicystą, krytykiem literackim, pisarzem, korespondentem. Cechowała go wielka wszechstronność, jeśli pisał do gazet, to jednocześnie współpracował np. z kilkunastoma i nie zdarzyło się, żeby wysłał dwa razy ten sam tekst. Powieści napisał wiele, w praktycznie każdym gatunku: historycznych, kryminalnych, obyczajowych, humorystycznych, społecznych, ludowych, podróżniczych, itp. Miał pożądaną wśród parających się piórem umiejętność: wielką łatwość pisania. Dokładnie wiedział, co chce napisać, i miał talent do szybkiego przelewania tego na papier. Prelegent przytoczył kilka liczb, by unaocznić słuchaczom ogrom dorobku Kraszewskiego. Do 1975 r. wydano 15 mln książek, 30 tytułów zostało bestsellerami. Przez 58 lat napisał ponad 220 powieści, 100 tomów publicystyki, reportaży i tekstów dziennikarskich, pisał do ok. dwustu czasopism. Spod jego ręki wyszły 23 dramaty i 10 tomów poezji. Przez miesiąc zapisywał ok. 2 200 stron. Narysował l 800 szkiców i namalował 50 obrazów olejnych (ten talent był w pewnym okresie głównym źródłem zarobków). Jego dzień był precyzyjnie zaplanowany, od 9.00 czytał prasę (śledził ok. 60 tytułów) i pisał listy, o 11.00 przyjmował gości, następnie wracał do pracy, po obiedzie spacerował, po 16.00 wracał do czytania i pisania (miał drukarnię i musiał też czytać rękopisy), po czym zajmował się muzykowaniem. Po kolacji znowu pisał, najczęściej kończył późno w nocy (lub, jak kto woli, nad ranem). Dziennie zapisywał min. 60 kartek.

Każdy przy nim mały
Na osiągnięcia Kraszewskiego złożyły się jego naturalne, wrodzone talenty i predyspozycje oraz staranne wychowanie. W rodzinnym domu dyskutowano o literaturze, historii, uczono go rysunku, wieczorami czytano na głos klasykę polską i europejską. O "prywatnym" pisarzu wiele opowiadał film Adama Kulika "Wielki zapomniany". Widzowie dowiedzieli się, do jakich szkół kolejno uczęszczał Kraszewski, aresztowaniu przez władze rosyjskie. W dojrzałym wieku został ziemianinem (uniwersytecka droga naukowa po epizodzie więziennym została zamknięta), jednak nie był to jego sposób na życie, często zmieniał dzierżawy. W tych latach pisywał do gazet, jak mówił w filmie prof. Bachórz, liczba artykułów "przerasta ludzkie pojęcie". Co warte wzmianki, nie były to "produkcyjniaki",
Kraszewski był przeciwnikiem pisania tekstów płytkich i o niczym. Jego miały myśl i dobrą formę. Był pierwszym w Polsce teoretykiem prasy, uważał, że artykuły mają czynić czytających lepszymi i mądrzejszymi. Tak jak my dziś wykonujemy dziesiątki zdjęć podczas wycieczek, tak on szkicował, interesowało go wszystko - ludzie, zwyczaje, architektura, natura, ruiny, ślady dawnych lat. Jego poglądy w wielu punktach są styczne z dzisiejszymi. Początkowo niechętny powstaniu styczniowemu, potem je popierał. Gdy po klęsce narodziła się społeczna niechęć do powstańców, jako do szaleńców, sprawców nieszczęść i represji popowstaniowych, on ich bronił. Podobnie jak broniący dobrego imienia powstańców warszawskich, on twierdził, że w tamtych okolicznościach było ono "koniecznością psychologiczną". Był też zapewne jednym z pierwszych sowietologów. Orzekł, że poziom życia ludzi w Rosji można ocenić na VIII-X w., że cechuje ich niezwykły marazm, to kraj stworzony dla komunistów. Jako dobry krytyk literacki dostrzegł format niedocenianego Emila Zoli. Człowiek-orkiestra? Nieomylny wizjoner? Może, choć i jemu przydarzyła się dość przyziemna przygoda. W wieku 68 lat zakochał się w młodej kobiecie, planował nawet rozwód, jednak szybko dostrzegł, że panna chce go wykorzystać. We właściwym sobie błyskawicznym tempie napisał romans "Bez serca", w którym bez możliwości omyłki opisał dokładnie siebie i ją. Ona to przeczytała i oczywiście zostawiła - tak jak chciał.
- Bez niego nie ma literatury XIX w. - mówi w filmie jeden z badaczy. - Nie ma go z kim porównać, każdy jest przy nim mały.
E.E.

Źródło: "Wyszkowiak" Nr 18 z 30 kwietnia 2012 r.