Jesteś tutaj:

Między książką a teatrem

848
Między książką a teatrem

Pisarka Liliana Bardijewska była gościem biblioteki miejskiej 23 marca. Zajmująco opowiadała o tym, jak powstają jej książki i sztuki teatralne.

Jak sama powiedziała, książki od dziecka były jej przyjaciółmi. Rodzice we wspólnym pokoju wydzielili dla niej półkami z książkami niewielki kącik. - Wokół miałam grzbiety książek - wspominała. Nauczyła się sama czytać i pisać, przepisując z tych grzbietów literki. Jej ojciec pisał sztuki teatralne, a mama była krytykiem literackim. Liliana Bardijewska kontynuuje zawody obydwojga
rodziców. - Żyję między książką a teatrem, głównie lalkowym - wyjaśniła.
- Biblioteka bardzo działała mi na wyobraźnię - wyznała podczas spotkania z młodymi wyszkowianami. -Zawsze lubiłam sobie wymyślać różne historie. Zawsze je inscenizowałam w jakiś sposób.
Pierwszą opowieść napisała jako dziecko. Zainspirował ją wymyślony przez Marię Kownacką Plastuś, a bohater jej kilkustronicowej opowieści był ozdobą choinkową - pieskiem. Okazało się, że kilkoro dzieci będących na spotkaniu też pisze wiersze i opowiadania. - Piszę przewodnik po wymyślonym miejscu - zgłosił jeden z chłopców - ale wcześniej pisałem wiersze.
- Zachęcałabym, żebyście zorganizowali się w literacką grupę - poradziła im pisarka. - Żebyście się nawzajem chwalili, krytykowali. Pisanie to taka samotnicza działalność, ale od czasu do czasu warto spotkać się z innymi takimi samotnikami.
- Pisanie dla mnie to forma dialogu z czytelnikiem - zdefiniowała. -Ma się ochotę podzielić z innymi tym, co się wymyśliło, napisało.
Potem opowiadała o swoich książkach. Część dzieci miała je w rękach, zakupione przed spotkaniem. Zdradziła, że najczęściej pisanie zaczyna od odpowiedzi sobie na pytanie, o czym by chciała porozmawiać z czytelnikami. W przypadku "Zielonego wędrowca" (zielonego stworka żyjącego wśród szarych) interesowało ją, jaki jest nasz stosunek do kogoś innego niż my, obcego. - Jak jest odbierany i jak sam czuje się wśród innych - kontynuowała. - Chciałam opowiedzieć, że inność jest sprawą względną.
Jej utwory książkowe często są wystawiane w teatrze. - Bajka pisana i jako sztuka są dwiema różnymi rzeczami - podkreśliła - nawet jeśli są ci sami bohaterowie, trzeba inaczej opowiedzieć.
Do napisania "Moje - nie moje" zachęciła ją ilustratorka, a zajęła się tematem odrzucenia (jak w "Brzydkim kaczątku", ale w jej historii bohater nigdy nie stał się piękny zewnętrznie, za to miał mnóstwo innych przymiotów, np. przepięknie śpiewał).
Autorka bardzo chętnie odpowiadała też na pytania. Okazało się, że jest autorką powieści "Ratatuj" (1984r.), ale poza tytułem nie ma ona nic wspólnego z powstałym wiele lat później filmem (2007 r). Ostatnio skończyła pisać sztukę teatralną. - Jestem zaprzyjaźniona z piórem i ono ciągle pracuje - zapewniła. Na razie jednak nie wie, o czym będzie jej kolejny utwór. - Pomysły walczą we mnie. Nie wiem, co wygra i za co się zabiorę.
Marzy, by powstał film na podstawie jej utworu. - Nawet przygotowałam scenariusz "Księżniczka Koronka i książę Hafcik" - przyznała.
Najbardziej lubi pisać dialog, czyli słuchowiska, sztuki. Jej ulubioną książką w dzieciństwie był "Kubuś Puchatek', jak powiedziała, książka, która rośnie razem z czytelnikiem.
EB

Źródło: "Nowy Wyszkowiak" Nr 13 z 27 marca 2012 r.