Jesteś tutaj:

Taktycy i straceńcy, czyli Powstanie Styczniowe w legendzie i historii

1907
Taktycy i straceńcy, czyli Powstanie Styczniowe

w legendzie i historii

Straceńcy czy rozsądni żołnierze? Uzbrojeni w kije i kosy czy na miarę swoich czasów? Jacy byli oni i samo powstanie? Gdzie szukać prawdy, w ikonografii czy dokumentach, na ile jedno i drugie źródło przekazuje wiarygodną wizję powstania, i jaką wizję? Symboliczną czy faktograficzną? Odpowiedzi na te pytania pojawiły się na sesji, poświęconej Powstaniu Styczniowemu.
Zorganizowana przez naszą książnicę i Urząd Miejski sesja odbyła się w bibliotece miejskiej 22 stycznia, w rocznicę wybuchu powstania. Z wykładem "Poszli nasi w bój bez broni" wystąpił kulturoznawca i historyk Jarosław Górski, o przebiegu powstania na naszych terenach opowiadał lokalny historyk i kolekcjoner broni Konrad Wróbel. Wystawę, na którą złożyły się pamiątki, fotografie, informacje, mapki i biogramy przygotował pracownik biblioteki, regionalista Mirosław Powierza, oraz Urszula Piątek i Ewa Łapińska.
W wydarzeniu wzięli udział m.in. dyrektor biblioteki Małgorzata Ślesik-Nasiadko, zastępca burmistrza Adam Warpas, radni Adam Mickiewicz i Wojciech Chodkowski, zastępca komendanta WKU mjr Marcin Sabadyn i kpt. Agnieszka Krystman. IV pułk ułanów Zasławskich reprezentował Jerzy Borkowski, obecny był też Mieczysław Joniuk. W sesji uczestniczyła młodzież z Zespołu Szkół nr 2, 3, Liceum Ogólnokształcącego i Gimnazjum nr 1 w Wyszkowie.
O przyległości legendy z rzeczywistością i przyczynach takiego "straceńczego" skodyfikowania Powstania Styczniowego w narodowej pamięci mówił Jarosław Górski. Wskazał, że ma ona uzasadnienie choćby w statystyce, stosunku liczebnym przeciwników, jednak samo wyobrażenie walk, powstańców, niesie ładunek emocjonalny i romantyczny, będącym przekazem symbolicznym, duchowym. - Legenda jest brana za prawdę - mówił. - Literacko-kulturowa fikcja widziana jest jako rzeczywisty obraz. Opisał to na przykładzie dzieł Artura Grottgera, m.in. rycin "Kucie kos", "Powstańcza walka". To one utrwaliły wizerunek powstańców uzbrojonych w kosy. Na drugim wymienionym dziele widać zwartą grupkę ludzi podczas leśnej potyczki. Górski uznał to za symboliczną wizję, ponieważ w rzeczywistości nie walczono w takich grupach, jest to konwencja - widać tu osaczonych, dumnie wyprostowanych ludzi w szlacheckich i chłopskich strojach. Grottger nie był dokumentalistą, współtworzył martyrologiczną, narodową legendę. Podobną funkcję miał nieoficjalny hymn powstania, "W krwawym polu srebrne ptaszę" W. Pola. Słowa budują wizję straceńczej walki, "bez broni". Należy to rozpatrywać w porównaniu z Powstaniem Listopadowym, które ma inną legendę, bo też inny miało przebieg. Polska armia (nie powstańcze partie) była dobrze wyszkolona i uzbrojona, bywały bitwy, w których po każdej ze stron walczyło 40 tys. osób. Powstańców styczniowych nie było nigdy razem więcej niż 25 tys., największy oddział w bitwie liczył ok. 3 tys. osób, inna była taktyka, miejsca walk. Na podstawie fotografii Górski opisał uzbrojenie powstańcze. Były to m.in. broń palna skałkowa, kapiszonowa, różnego typu przeróbki tej broni i myśliwskiej, tzw. obrzyny. W leśnych potyczkach poręczniejsze były krótsze pistolety kilkustrzałowe, karabiny ładowane od tyłu (strzelający nie musiał wstawać i wystawiać się na ostrzał). Ciekawostką jest fakt, że do obsługi pistoletów kapiszonowych trzeba było mieć przednie zęby (do wyciągania naboju z papierowej osłonki), stąd obawiający się poboru do wojska często wybijali sobie jedynki. Kosy były w użyciu, jednak rzadziej niż się sądzi. Jeśli nie było innej, lepsza była taka broń, niż żadna, choć nie były tak praktyczne, jak dawniej. Wcześniej ładowanie broni palnej trwało o wiele dłużej, i w tym czasie walczyli kosynierzy. Górski nie zgodził się z tezą o straceńczym charakterze tego powstania. Dowodziło w nim wielu zawodowych oficerów pruskiej i rosyjskiej armii, stosujących przemyślaną taktykę. Do 1865 r. zginęło ok. 20 tys. powstańców i ludności cywilnej, walki związały ok. 300 tys. żołnierzy rosyjskich. W takim zestawieniu, w porównaniu z innymi wojnami tamtych czasów, nie są to duże straty. Po wystąpieniu J. Górskiego zebrani udali się na zwiedzanie wystawy. Towarzyszył im Mirosław Powierza, przybliżał historie ludzi i przedmiotów.
O przebiegu powstania na terenie Puszczy Białej opowiadał następnie Konrad Wróbel - znaczeniu strategicznym, niepokornym charakterze mieszkańców, roli bagien i gęstych lasów, będących dobrymi kryjówkami. Przybliżył przebieg walk poprzez barwne opowieści o dowódcach i losach ich oddziałów, zmarnowanych szansach i bezimiennym bohaterstwie. Byli Polacy walczący dla Rosjan i Rosjanie, przechodzący na stronę polską. W bitwie pod Stokiem (4/5 maj 1863 r.) pojmano i powieszono zdrajcę Denisowicza, którego syn był powstańcem. Wuj walczącego z Ignacym Mystkowskim Władysława Ostaszewskiego był na żołdzie rosyjskim. Postacią nietuzinkową był Ludomir Benedyktowicz, żołnierz, malarz, poeta. Wskutek ran stracił obie ręce, by zatamować krew, kikuty polewano mu wrzącym olejem. Ukrywał się długo, gdy po dziesięciu latach aresztowano go, przez pół roku nosił na plecach materiały budowlane. Mimo kalectwa malował, pisał rozprawy o sztuce. Po 1918 r. Piłsudski zadbał, by przyznano mu order Virtuti Militari. Historyk nakreślił lokalny wymiar powstania, opisał umiejscowienie i liczebność oddziałów rosyjskich, wydarzenia poprzedzające rozpoczęcie walk, miejscowych bohaterów (wielu z nich zostało zesłanych). Jednym z ważniejszych dowódców był Władysław Cichorski "Zameczek", który przybył tu z Podlasia. 22 lutego przejął pieniądze z kasy składu solnego w Wyszkowie, później poczty magistratu. Innym oficerem, jednym z lepszych i dobrze wykształconych, był Zygmunt Padlewski. Jego zaufanym był Ignacy Mystkowski, inżynier kolejnictwa. On to rozmontował urządzenia na stacji w Łochowie, by przerwać dostawy rosyjskie. Niestety, obstawił ludźmi tory tylko po jednej stronie. Wykolejony pod Kietlanką pociąg posłużył Rosjanom jako kryjówka, walka skończyła się klęską. Zginęli dowódcy poszczególnych polskich oddziałów, w tym Mystkowski. Resztką powstańców dowodził inny dobry oficer, Karol Frycze. Pod Łączką został ranny w brzuch i zmarł 24 maja, pochowano go w Porębie. Wróbel podkreślił bohaterstwo anonimowego kolejarza, "mściciela Kietlanki", który wykoleił pod Zarębami Kościelnymi pociąg, w wyniku czego zginęło 600 żołnierzy rosyjskich. W jego ocenie była to najważniejsza dywersja w tym powstaniu. Jedną z istotniejszych bitew była ta stoczona z 2 na 3 czerwca 1863 r. pod Nagoszewem. Skończyła się naszym zwycięstwem, jednak po niej rozpoczął się okres schyłkowy walk w Puszczy Białej. Zabrakło zdolnych dowódców, przybywało coraz więcej Rosjan, z tych powodów działania powstańcze przeniosły się w inne rejony kraju. Opowiedzianej ze swadą historii towarzyszył pokaz broni i pamiątek, m.in. odznaki sołtysa, różnych typów szabel, sztyletów, broni palnej oraz amunicji.
E.E.

Źródło: "Wyszkowiak" Nr 6 z 5 lutego 2013 r.