Trzeba się zawsze śmiać
Przekonywała tryskająca niesamowitą energią aktorka Krystyna Sienkiewicz. Artystka przyjechała do Miejsko-Gminnej Biblioteki Publicznej 12 maja, gdzie spotkała się z fanami.
Pretekstem do zorganizowania tego wieczoru była niedawno wydana biografia aktorki autorstwa Grzegorza Ćwiertniewicza "Krystyna Sienkiewicz. Różowe zjawisko". Krystyna Sienkiewicz opowiadała o swoim niełatwym i pełnym doświadczeń życiu zawodowym i prywatnym. Spotkanie poprowadziła redaktor naczelna wydawnictwa Marginesy Hanna Grudzińska.
Książka "Krystyna Sienkiewicz. Różowe zjawisko" to efekt fascynacji aktorką, która była dla G. Ćwiertniewicza na tyle przekonująca, że jeszcze w dzieciństwie postanowił zostać aktorem. Pomysł ten wyperswadowała mu jednak nauczycielka prowadząca szkolne koło teatralne. Autor zdał więc na filologię polską, a swoje zainteresowanie K. Sienkiewicz postanowił przekuć w biografię. O fascynacji aktorką Grzegorz Ćwiertniewicz mówi: -"Krystyna Sienkiewicz to charyzma. Talent. "Różowe zjawisko STS". Wielki Człowiek. Czytam ją. Oglądam. Słucham. Podziwiam. Chodziła małymi ścieżkami, aby coś zdobyć. Tego się od niej uczę" (cyt. za marginesy.com.pl).
- Chodził śladami Krystyny Sienkiewicz dosyć obsesyjnie, tropił ślady aktorki, odwiedzał miejsco-wości, z którymi była związana, potwierdzał fakty - podkreśliła Hanna Grudzińska.
- Wiedział więcej o mnie niż ja - zaznaczyła artystka. G. Ćwiertniewicz musiał dotrzeć do informacji począwszy od wczesnego dzieciństwa późniejszej aktorki, która straciła bardzo wcześnie rodziców. - Rodzice nie mogli mi opowiedzieć, co robiłam, gdy byłam mała, sama musiałam pewne rzeczy pamiętać - podkreśliła K. Sienkiewicz.
- Grzegorz, można powiedzieć, zna tę biografię na wyrywki. Zrodziła się przyjacielska relacja między bohaterem a autorem książki. To rzadkość, często bywa tak, że bohaterowie mają pretensje, iż napisano o nich zbyt wiele
- podkreśliła redaktor naczelna Marginesów.
- Moje życie zawierało wiele smutnych, dramatycznych lat, ale nie zrobiłam nic takiego, o czym nie można by było napisać, nie wstydzę się swojego życia - dodała aktorka.
Krystyna Sienkiewicz ukończyła Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie.
- Byłam wstydliwą osóbką, nie umiałam iść do sklepu, by kupić kawałek chleba - wyznała. Kiedy trafiła do Studenckiego Teatru Satyryków wykonywała różne prace, m.in. sprzedawała bilety. Otrzymała szansę wystąpienia na scenie, kiedy zachorowała jej koleżanka aktorka. Wprawdzie podczas debiutu była tak przejęta, że zemdlała z nerwów, ale po kilku podobnych zastępstwach otrzymała szansę zagoszczenia na scenie STS-u na stałe. G. Ćwiertniewicz określił rodzaj jej aktorstwa jako komedianctwo liryczne, charakterystyczne dla niewielu artystów w Polsce. Naj-bardziej znanym przedstawicielem tego stylu na świecie jest Charlie Chaplin.
- Każda rola Krystyny ma pewien element liryczny, smutny. Ten rodzaj aktorstwa nie jest nabyty, wiąże się z życiowymi przeżyciami - podkreśliła Hanna Grudzińska.
- Dziennikarze często pytają, gdzie studiowałam aktorstwo. Tego się nie studiuje, z tym się człowiek rodzi - dodała Krystyna Sienkiewicz.
Aktorka kocha zwierzęta, podkreśla "pies to przyjaciel, kot to lekarz". Otwarcie opowiada nie tylko o swojej karierze, ale także m.in. o przebytym udarze. Jej opowieści nie mają jednak znamion dramatycznego zwierzenia, ale anegdoty, nawet gdy dotyczą trudnych doświadczeń. Mimo zaawansowanego wieku i nadwątlonego zdrowia aktorka wciąż jest niezastąpiona na scenie, czego dowodem był zaprezentowany w bibliotece miniwystęp składający się z piosenek i humorystycznych monologów. Aktorka wciąż bowiem przekonuje "Trzeba śmiać się, śmiech to zdrowie".
J.P.
Źródło: "Wyszkowiak" Nr 20 z 17 maja 2016 r.