Jesteś tutaj:

Opowieść o ludziach pogranicza

959
Opowieść o ludziach pogranicza

- To naród, który historia skazała na zagładę - tak o Mazurach mówi Jerzy Woźniak, który poświęcił tej grupie swoją debiutancką powieść. Promował ją podczas ubiegłotygodniowego spotkania w Miejsko-Gminnej Bibliotece Publicznej.
Jerzy Woźniak jest historykiem, pedagogiem, przez wiele lat pracował jako archiwista w Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie. Książka, którą zaprezentował w miejskiej bibliotece 28 lipca ukazuje losy Mazurów zamieszkujących przedwojenne tereny Prus graniczące z Kurpiami. Autor pisze o niej "Powieść "Mazur" nie jest ścisłym opisem wydarzeń, które miały miejsce w latach 1938-1939 w Berlinie, Warszawie, na Mazurach i na północnym Mazowszu. Postacie przedstawione w kolejnych rozdziałach są fikcją literacką. Posiadają one jednak zdolność nawiązywania relacji z ludźmi, którzy byli pierwszoplanowymi "aktorami" prawdziwego dramatu, jaką była II wojna światowa. Chciałbym dodatkowo zaznaczyć, że akcja jest osadzona w ówczesnych realiach i opiera się na prawdziwych epizodach, których ślady pozostały w dokumentach archiwalnych, prasie i na taśmie filmowej" (źródło ksiazkamazur.pl). Publikacja została wzbogacona zdjęciami, pocztówkami, które odnoszą się do wydarzeń opisanych w książce. Spotkanie w Wyszkowie było dwudziestym, jakie Jerzy Woźniak odbył promując powieść, którą zaczął pisać pod koniec 2014 r., a skończył w maju 2015 r. Do tej pory rozmawiał z czytelnikami głównie na Mazurach, ale też na Mazowszu. Zaproponował słuchaczom rozmowę na temat pojęcia narodu.
- Inspiracją do tych rozważań był dla mnie wykład Leszka Moczulskiego, który zadał pytanie, co jest wyznacznikiem pojęcia narodu - podkreślił gość. - Prawicowcy powiedzą, że jest nim religia, język, inni, że kultura. Ja przychylam się do koncepcji Moczulskiego, że wyznacznikiem wspólnoty narodowej jest los. To zbiorowe odczuwanie i przeżywanie rzeczywistości - mówił. - Był naród, który historia skazała na zagładę - Mazurzy. Nie mieli jednego wyznania - część to protestanci, część katolicy. Jedni mówili po polsku, drudzy po niemiecku. Do 1945 r. zniknęli jako naród. O tym jest moja powieść. Ona jest pożegnaniem z moją pracą w fundacji, ale zawiera też moją tajemnicę rodzinną. Jak przyznał autor, jest wnukiem polskiej nauczycielki z Kresów Wschodnich i niemieckiego żołnierza. Na okładce Mazura znajduje się zdjęcie babki z legitymacji nauczycielskiej i zarys postaci - dziadka.
- Zdjęcia, pocztówki pozyskałem od autochtonów podczas podróży po Mazurach. Ten region stanowi nadal tajemnicę. Mazury kojarzą się z urlopami, wakacjami, bitwą pod Grunwaldem, a ich historia jest ciągle mało znana - zaznaczył autor.
Jerzy Woźniak Mazurami zainteresował się w 2000 r. Podczas urlopu postanowił porozmawiać z mieszkańcami tamtych terenów.
- Nie myślałem wtedy, że napiszę książkę - zaznaczył. - Dziś rdzennych Mazurów praktycznie nie ma. Starsi ludzie czują się Polakami pochodzenia mazurskiego. J. Woźniak stara się o wydanie swojej książki na rynku niemieckim, by zebrać fundusze na wydanie kolejnej powieści, która w założeniu ma być drugą częścią w planowanym tryptyku. Autor przyznał, że jego druga książka jest już gotowa, opowiada o czasach do 1945 r. Trzecia ma dotyczyć czasów powojennych.
J.P.

Źródło: "Wyszkowiak" Nr 31 z 2 sierpnia 2016 r.