Jesteś tutaj:

Zima na obrazach

886
Zima na obrazach



Piękną, słoneczną, śnieżną i mroźną zimę można już tylko oglądać na obrazach w miejskiej bibliotece, w sali im. prof. Ludwika Maciąga. Wernisaż poplenerowej wystawy "Zima w malarstwie" odbył się w sobotę 15 lutego.
Przybyłych serdecznie powitała dyrektor biblioteki Małgorzata Ślesik-Nasiadko. O plenerze i wystawie opowiedział komisarz wystawy, artysta malarz Wieńczysław Pyrzanowski.
- Zima, wbrew obiegowej opinii, jest zjawiskiem szalenie ulotnym. My mieliśmy ogromne szczęście, że w środku zimy udało nam się trafić w prawdziwą zimę - piękną, słoneczną. Malowaliśmy prawie jak w kurortach alpejskich, było cudownie.
W plenerze wzięło udział m.in. pięcioro studentów Wydziału Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie
- Tuż po sesji, w czasie własnych ferii, przyjechali malować. Gdyby ktoś to usłyszał na Akademii... Tam funkcjonuje opinia, że w czasie ferii się nie pracuje, w czasie ferii się odpoczywa. Ja jestem pełen podziwu dla tych ludzi - stwierdził Wieńczysław Pyrzanowski. - Ci młodzi ludzie są na początku swojej drogi. Jeśli to tak dzisiaj wygląda, to można sobie wyobrażać, jak będzie dalej.
Również młodym uczestnikiem pleneru był Julian Sulikowski, absolwent architektury.
- Zawsze uważałem, że powinien studiować malarstwo, a nie architekturę, ale stało się inaczej. Na szczęście nie zarzucił malarstwa.
Na tym plenerze była też wyszkowianka, współpracująca od lat z biblioteką Katarzyna Słowikowska.
- Malarstwo Kasi to malarstwo surowe, bardzo brutalnie malowane, niemniej szalenie prawdziwe. Co dla mnie jest wartością, bo Kasia to bardzo delikatna i wrażliwa osoba - ocenił Wieńczysław Pyrzanowski.
Wspomniał też o swoich, prezentowanych na wystawie obrazach: - Widać wyraźnie, że jest to szkoła profesora Maciąga. Nie jestem zadowolony z efektów mojej pracy. Zależało mi na tym, żeby pokazać, że zima jest piękna i surowa, a z malarskiego punktu widzenia, żeby namalować każdy obraz w innej kolorystyce.
- Wieniek bardzo skromnie mówi o swojej twórczości - wtrąciła dyrektor biblioteki. - To, że skromnie, to też szkoła prof. Ludwika Maciąga. Profesor, jak malował zimę, to mówił, że trzeba ją poczuć do szpiku kości. Nigdy nie malował "przez okno" czy z widokówek, jak to często współcześnie się spotyka. Prawdziwy artysta zawsze czuje niedosyt, mawiał Profesor. Patrzy na swoje dzieło i myśli: "mogłem lepiej".
Na uczestników wernisażu po spotkaniu z surową zimą czekała gorąca czekolada.

ES

Źródło: "Nowy Wyszkowiak" Nr 8 z 25 lutego 2014 r.