Jesteś tutaj:

Himalaje w Wyszkowie

1044
Himalaje w Wyszkowie


Podróż na "strych świata" odbyli w zeszłym tygodniu wyszkowianie, którzy pojawili się na spotkaniu z podróżnikiem Stefanem Czernieckim. Szczerze, szokująco, intymnie - tak właśnie o wyprawie na najwyższe szczyty opowiadał Czerniecki.

To nie pierwsza jego wizyta w Wyszkowie. Podróżnik zawitał do naszego miasta w maju, przy okazji "Dni Biblioteki", kiedy promował swoją książkę "Czekając na Duida - śladem szeptu amazońskiego potoku". Historie o Wenezueli tak bardzo spodobały się wyszkowianom, że postanowili posłuchać Stefana Czernieckiego jeszcze raz - podczas spotkania zatytułowanego "Na strychu świata", na którym snuł opowieść o niezwykle trudnej wędrówce na siódmy szczyt globu, Dhaulagiri.
Zanim jednak można było zobaczyć świat ze szczytu jego siódmej najwyższej góry, Stefan Czerniecki zabrał wyszkowian na krótką wyprawę przez Indie i Nepal. Jeśli miałby zdefiniować syf - nazwałby go Delhi. Miasto widziane jego oczami jest tłoczne. Jest brudne. Głośne i kolorowe, pełne sprzeczności i kontrastów. - Tam nikt nie planuje na miesiąc, tydzień, rok. Tam każdy dzień trzeba przetrwać, trzeba go wyrwać - mówił. Tam nieczystości trafiają prosto z brudnych ubikacji na ulice, z drugiej strony bezdomni czują potrzebę codziennej toalety od stóp do głów. Bogaci mieszkańcy czekają na jedzenie obok żebraków, których jedynym celem tego dnia jest nie ulec poparzeniu słonecznemu. Na zdjęciach uwiecznił sterty śmieci walające się po ulicy, w środku tej sterty - pusty kosz. Katmandu to stolica Nepalu. Niby podobna do Delhi, jednak jest w niej pewien spokój. Jest nieco wolniej, nieco ciszej, ale chyba tak samo brudno. Mniej jest tam ulic z asfaltu, więc kurz unosi się niemal wszędzie. Ale jest niepowtarzalne, klimatyczne. To miasto, w którym himalaiści robią zakupy przed podróżą - sklepy pełne są odzieży jednej firmy, The North Face. Najczęściej podróbki, ale jakościowo na tym samym poziomie. Podczas spotkania podróżnik pokazuje nie tylko zurbanizowany Nepal. Odwiedzamy wioskę zbudowaną z kamienia, dla Czernieckiego to najpiękniejsze miejsce na ziemi, raj utracony. Poznajemy nepalskie dzieciaki, które wiedzą, że od himalaistów mogą spodziewać się cukierka. Każdy himalaista wie, że cukierki muszą znaleźć się w jego wyposażeniu podstawowym. W pewnym momencie z sali padło pytanie: w jakim języku się porozumiewaliście? Czerniecki odpowiedział: na migi. I po polsku. Jako dowód włączył film. Faktycznie - nepalskie dzieci rozumieją po polsku, Polacy świetnie dogadują się z nepalskimi dziećmi, każdy w swoim ojczystym języku.
Ale to wszystko zobaczyć może każdy turysta. Podróżnik i himalaista, który w czasie Wielkiego Postu postanowił zdobyć szczyt Dhaulagiri, rozpoczyna opowieść o wspinaczce. Ma ze sobą około 25-kilogramowy bagaż i niepraktyczny przewodnik. Nie jest sam - jest z ojcem, ojciec to alpinista. To miała być męska, surowa wyprawa i taka właśnie była. Syn ją zaplanował, ojciec dowiedział się tylko, że jadą i że będzie to właśnie w czasie Wielkiego Postu. Gdy już wyszli w góry, byli zdani tylko na siebie. Musieli ściśle trzymać się planu wędrówki, każde opóźnienie było bardzo niebezpieczne. Zdobywanie kolejnych punktów na mapie nie było jednak tak proste, jak opisywał to przewodnik - "idź prosto, skręć w lewo i dalej prosto" - na niektóre odcinki należało poświęcić zdecydowanie więcej czasu, niż to było w planach. Nie wszystko się udawało. Skały największych gór świata nie są twarde, są zdradzieckie i miałkie. Usypują się pod stopami i kruszą w rękach, więc wspinaczka jest męcząca podwójnie. Wyżej śnieg zapadał się pod stopami, mniej więcej co kilkaset metrów. Trzeba było nogę wyciągać kilka minut, ponieważ przeciążenie mogło zakończyć się złamaniem kończyny. Zmorą każdej osoby, która wyprawia się w góry jest choroba wysokościowa. Cierpi na nią również Stefan Czerniecki. Po osiągnięciu pewnej wysokości leki przestały działać, zaczęły się problemy zdrowotne. Dzień i noc trzeba było walczyć z wymiotami, biegunką i krańcowym osłabieniem. Należało podjąć decyzję, czy ojciec ma wracać po pomoc czy idą dalej, w górę, do następnej bazy zostało mniej drogi. - Ojciec wykazał się wtedy największym bohaterstwem. Wziął na plecy mój bagaż, ja niosłem tylko ubrania. Nie chcę wiedzieć, ile kilogramów musiał wtedy nieść - powiedział Stefan Czerniecki.
Podczas kilku godzin spędzonych na słuchaniu opowieści podróżnika, podczas oglądania zdjęć i filmów wyszkowska publiczność usłyszała o przejmującej samotności, kiedy jest się zdanym tylko na siebie, kiedy trzeba walczyć o przeżycie. Jednak z opowieści Stefana Czernieckiego wyłonił się też obraz więzi ojca z synem, kiedy ten starszy niezależnie od okoliczności stara się jak najlepiej zająć swoim dzieckiem, także w podróży na siódmy najwyższy szczyt świata.
Stefan Czerniecki to autor książek: "Czekając na Duida - śladem szeptu amazońskiego potoku", "Dalej od Buenos" i "Cisza". W Telewizji Republika prowadzi program "Za siódmą górą", jest również dziennikarzem - jego teksty można znaleźć w: "National Geographic - Traveler", "Do Rzeczy", "Rzeczpospolita", "Gazeta Polska Codziennie". Przede wszystkim zaś jest podróżnikiem-eksploratorem.

Dorota Telak

Źródło: "Wyszków24" Nr 43 z 27 października 2015 r.