Jesteś tutaj:

PONAD 96 TYS. KM KAJAKIEM

939
PONAD 96 TYS. KM KAJAKIEM


Podróżnik Roku Aleksander Doba był gościem biblioteki. Opowiadał o swoich wyprawach
O swoich dwóch największych przeprawach przez Atlantyk opowiedział wyszkowianom Podróżnik Roku 2015 National Geographic Aleksander Doba. Spotkanie odbyło się wbibliotece miejskiej. Kajakiem przepłynął ponad 96 tys. km. To nie jest jego jedyne hobby. Oprócz tego lata szybowcem, skacze ze spadochronu i dużo więcej.
Aleksandra Dobę przedstawił Maciej Sarnacki. Przyznał, że nie jest łatwo zapowiedzieć tak wspaniałego człowieka. Bo Aleksander Doba to nie tylko miłośnik kajakarstwa. Lata szybowcem, skacze ze spadochronem.
Ma patent sternika jachtowego. Aleksander Doba to też podwójny mistrz Polski w kajakarstwie górskim.
Przygodę z kajakarstwem rozpoczął 35 lat temu. Od tego czasu wciąż wyznacza sobie nowe cele. Kiedy je już osiąga, poprzeczkę stawia sobie wyżej. Aleksander Doba miał 34 lata, kiedy zaczął pływać kajakiem.
- Przepłynąłem już ponad 96 tys. km - powiedział.
Podczas spotkania w bibliotece opowiedział o swoich dwóch wyprawach przez Atlantyk: z Afryki do Ameryki Pd, która trwała kilka miesięcy 2010 i 2011 roku oraz z Europy do Ameryki Pn, która rozpoczęła się 5 października 2013 roku, a zakończyła 19 kwietnia 2014 roku.
Pierwsza trwała 99 dób, druga 167. W czasie pierwszej wyprawy Aleksander Doba przeżył 50 burz tropikalnych. Schudł 14 kilogramów. Nie zabrał specjalnych krążków na wiosła, które osłaniałyby ręce przed słoną wodą. Dlatego bardzo ucierpiały. Druga wyprawa rozpoczęła się z Lizbony.
Aleksander Doba zauważył, że dorośli często stawiają sobie ograniczenia. On z kolei zachowuje się spontanicznie. Ta beztroska uratowała mu życie i uniknął bliskiego spotkania z rekinem. Rekinów zresztą widział kilkadziesiąt przez te kilka miesięcy.
Pod koniec drugiej podróży płynął 30 godzin bez przerwy, żeby zdążyć na swoje święto w USA. Po zejściu na ląd, nawet nie mógł odpocząć, bo czekały na niego zdjęcia, rozdawanie autografów.
Książka "Jaka to gwiazda" towarzyszyła podróżnikowi w czasie obu wypraw. Miał ze sobą kamizelkę ratunkową, ale jej nie używał.
Aleksander Doba 40 dób spędził w rejonie trójkąta bermudzkiego. Aż 47 dób trwała jego przerwa w łączności. W czasie wypraw miał przy sobie różnorodne jedzenie liofilizowane, a wodę pitną uzyskiwał przez odsalarkę. Choroba morska go nie męczyła, mimo że czasami fale sięgały nawet dziewięciu metrów. Miał za to kilka razy zapalenie spojówek. W nocy spał na raty, bo budziły go fale. Nieustannie odczuwał niedosyt snu.
- Oceanu nie traktowałem jako wroga. Rozpoznawałem go przed wyprawą, rozmawiałem z żeglarzami. Starałem się przygotować. Atlantyk przepłynąłem, nie dając się pokonać. Musiałem poddać się żywiołowi, współpracować z nim i być elastyczny - wyjaśnił Aleksander Doba.
Podróżnik przyznał, że żona chciała mu wybić z głowy pomysł tych dwóch głównych wypraw ale jak widać bezskutecznie. Bo Aleksander Doba nieustannie prze do przodu.
- Bazuję na tym, co dokonałem. Mam, dużo radości w sobie, uśmiechu, optymizmu - stwierdził.
W planach ma podróż kajakiem w maju 2016 roku z New Jersey w Ameryce Pn wzdłuż Manhattanu w kierunku Azorów i do Europy.
- To będzie trudniejsza wyprawa. Wody są zimniejsze. Potrwa około sześciu miesięcy. Chcę podnieść poprzeczkę, to jest w moim zasięgu - zapewnił.
27 kwietnia 2016 roku planowana jest premiera filmu o Aleksandrze Dobie.

EWELINA PRZYGODA



Źródło: "Głos Wyszkowa" Nr 42 z 20 października 2015 r.