Jesteś tutaj:

O odnalezieniu pomnika z Rybienka Leśnego

993
O odnalezieniu pomnika z Rybienka Leśnego


Na ósmym spotkaniu z cyklu "Tajemnice archiwum biblioteki miejskiej", które odbyło się 9 września, wyświetlono (nakręcony przez Cezarego Mękałę) film "Odnalezienie pomnika pomordowanych żołnierzy w Rybienku Leśnym". Film był kręcony kamerą VHS, trwa prawie 80 minut.
Spotkanie prowadził pracownik biblioteki Mirosław Powierza.
- Tego filmu by nie było, gdyby nie rzesza społeczników, których zobaczymy w filmie - podkreślił prowadzący.
Te osoby, to m.in. Andrzej Eychler, Kazimierz Pióro, Kazimierz Deptuła, Marian Zawadzki (w 1920 r. miał 20 lat, mieszkał przy ul. Białostockiej i pamięta tę wojnę), Stanisław Grzybowski (autor książki "Nadzieja z tamtych lat", honorowy obywatel Wyszkowa), Henryk Krawczyk, Piotr Turek (swoim ciągnikiem przewiózł pomnik z Somianki do Wyszkowa), Józef Dubert, Barbara Bielska i Cezary Mękała - autor trzech filmów: o znalezieniu pomnika, z narady i Mszy św. Dwa ostatnie filmy będą pokazane na następnych spotkaniach.
Oprócz filmów w bibliotece są też wycinki prasowe z roku 1989, głównie autorstwa Stanisława Grzybowskiego i książki, m.in. "Białe plamy".

Co wydarzyło się 17 sierpnia 1920 r.

Czerezwyczajka, czyli Wszechrosyjska Komisja Nadzwyczajna do Walki z Kontrrewolucją, Spekulacją i Nadużyciami Władzy - policja polityczna w Rosji radzieckiej, w Wyszkowie działała tylko jeden dzień sierpnia 1920 roku. Ale w okrutny sposób zamordowała 7 osób, dwie z nich były zakopane żywcem. Rok później w miejscu, gdzie bolszewicy zamordowali polskich żołnierzy, postawiono prosty pomnik - kamień z żelaznym krzyżem. ;, Barbara Tanianis-Bielska, nauczycielka, polonistka, w latach 80. nagrała na magnetofon wspomnienia ludzi pamiętających sierpień 1920 roku (fragmenty tych relacji są zamieszczone w reportażu Michała Bołtryka, zamieszczonym w wydanym w 1989 r. zeszycie "Białe plamy"). Oto dwie z nich.
Czesława Konarzewska-Dedońska z j domu Sasinówna: "Siedmiu polskich żołnierzy odciętych od swej jednostki w Wyszkowie, schroniło się do gajówki pod żelaznym mostem. Tam mieszkał gajowy Sawicki, zarządca lasów państwa Skarżyńskłch. Żyd z Wyszkowa przychodził do Sawickiego po mleko. On zobaczył tam tych żołnierzy i wydał ich Rosjanom. Gajowy opowiadał mojemu ojcu: - Panie Sasin, to było tak. Najpierw ich na
gajówce rozebrali, a potem gołych popędzili na dół. Potem usłyszałem kilka wystrzałów. Poszedłem na drugi dzień nad Bug. Zobaczyłem zasypany okop, mnóstwo krwi i pasy ze skóry".
Piotr Deptuła, rocznik 1909: "Po tygodniu od zamordowania żołnierzy odkopano ich ciała. Byłem wtedy przy tej mogile. Widziałem, że była zdarta skóra z rąk i nóg. Jeden miał ucięty język i wydłubane oczy. Wszyscy byli nadzy. Któryś z żołnierzy miał zaciśnięty rękaw od koszuli na szyi, inny miał wyjętą szczękę".
Zwłoki zamordowanych ekshumowano kilka dni później; pięciu pochowano na wyszkowskim cmentarzu parafialnym, dwóch Żydów na kirkucie.
Jedyną znaną z nazwiska ofiarą mordu jest ppor. Antoni Wołowski (1890-1920). Jego nazwisko znajduje się również na pomniku na zbiorowej mogile na cmentarzu parafialnym, ale jego ciała tam nie ma - w marcu 1921 roku zostało przewiezione do Łodzi i pochowane na Cmentarzu Bałuckim.
[CDN]

ELŻBIETA SZCZUKA

Źródło: "Nowy Wyszkowiak" Nr 37 z 15 września 2015 r.