Jesteś tutaj:

Bandyci czy bohaterowie? - projekcja filmu "Bracia Kmiołkowie"

1426
Bandyci czy bohaterowie? - projekcja filmu "Bracia Kmiołkowie"



- Rycerze, można powiedzieć - opiniował Żołnierzy Niezłomnych kpt. Marian Czajkowski, podkomendny jednego z braci Kmiołków. Według jego oceny zawsze wykazywali się oni honorową postawą i troską o innych, dzięki czemu zyskali dobrą sławę i szerokie zainteresowanie wśród wyszkowian, którzy przybyli na pokaz filmu "Bracia Kmiołkowie" udostępniony przez Instytut Pamięci Narodowej i TVP.
Za projekcję filmu, przywołanie wspomnień z dawnych, ciężkich lat PRL-u oraz przygotowanie dyskusji, podczas której każdy z uczestników mógł przedstawić swoje przemyślenia, odpowiedzialna była Miejsko-Gminna Biblioteka Publiczna w Wyszkowie. Spotkanie odbyło się w czwartek 12 marca o godzinie 18.00 w sali prof. Ludwika Maciąga.
- Od pewnego czasu pojawia się takie stwierdzenie, że są to żołnierze niezłomni, ale jakbyśmy ich nie nazywali byli to polscy patrioci, którzy oddali życie po to, by Polska była Polską - stwierdził Mirosław Powierza.
Poruszona została sprawa ekshumacji wyklętych przez ówczesne władze. Mimo utrudnień w pracach są postępy, co daje nadzieję na odkrycie szczątków lokalnych bohaterów.
Na spotkaniu pojawiły się osoby, które kilka lat temu walnie przyczyniły się do nagrania tego filmu. A byli to kpt. Marian Czajkowski ps. ?Dym? oraz Jan Kmiołek, krewny braci Jana i Franciszka Kmiołków - największych zmór lokalnych ośrodków władz Polski Ludowej.
Film przedstawia losy ludzi, którzy praktycznie całe swoje życie związali z dowódcą oddziału partyzanckiego Janem Kmiołkiem ps. "Wir", "Fala" i "Mazurek". Przewinęły się w nim sylwetki takich osób jak Zygmunt Dąbkowski ps. "Krym", Roman Składanowski ps. "Wiktor" czy Stanisław Kowalczyk ps. "Baśka". Widzom zaprezentowane zostały również sylwetki dwóch agentów UB - Aleksandra Policewicza, wikariusza z Długosiodła oraz zasłużonego kiedyś AK-owca kpt. Edwarda Wasilewskiego. To właśnie oni przyczynili się do zlikwidowania jednego z najdłużej działających w naszym regionie oddziału partyzantki antykomunistycznej.
Bardzo cennym spostrzeżeniem co do głównych bohaterów tamtejszego wieczoru jest informacja o ich ogromnym marzeniu o wolnej Polsce. Dlatego też walczyli pod tyloma różnego rodzaju organizacjami konspiracyjnymi - od AK, poprzez stowarzyszenie Wolność i Niezawisłość, a kończąc na Narodowym Zjednoczeniu Wojskowym.
Film został obejrzany przez uczestników spotkania ze sporym zainteresowaniem, a po jego zakończeniu doszło do długich braw.
Jako pierwszy głos zabrał zasłużony i znający osobiście Jana oraz Franciszka Kmiołków, kpt. Marian Czajkowski. Przeniósł on słuchaczy w czasy zawieruchy wojennej, którą rozpoczęli Niemcy oraz Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. Duża przewaga agresorów w sprzęcie i liczebności zmu siła, zdaniem mówcy, liczne rzesze chłopaków do pójścia "w las", do partyzantki, przez którą wielu dorobiło się jedynie brzozowego krzyża.
Sowiecki okupant, którego lepiej pamięta, okazał się niewiele lepszy od tego niemieckiego. NKWD już w pierwszych dniach wypytywała i wyłapywała AK-owców, którzy przez cały okres wojny i tak zostali zdziesiątkowani. Mimo wszystko nowa władza potrafiła dać pracę młodym i często potrzebującym ludziom - niestety w Urzędzie Bezpieczeństwa, przez który brat stanął naprzeciw brata. To właśnie była jedna z rzeczy motywująca kpt. Czajkowskiego do wstąpienia razem ze swoim szwagrem do oddziału Jana Kmiołka, którego miał za swojego przyjaciela - z wzajemnością. Jego działalność zakończyła się 13 września 1951 roku, gdy do jego drzwi zapukali żołnierze Ludowego Wojska Polskiego. Śledztwo, podczas którego zmuszony został do przyznania się do winy, zagwarantowało mu bardzo wysoki i surowy wyrok - 15 lat pozbawienia wolności. Dzięki amnestiom został zwolniony po 5 latach.
Dla niego bracia Kmiołkowie stali się nie tylko współtowarzyszami wojennej niedoli, ale i prawdziwymi średniowiecznymi rycerzami, którzy żyją, walczą i giną zgodnie z zasadami honorowego człowieka.
- Narodzie obojętny, obudź się i przyjdź do tej Polski bronić ją! - zakończył swoją wypowiedź apelem do wszystkich zgromadzonych na sali.
Głos zabrał również Jan Kmiołek, przedstawiciel rodziny głównych bohaterów zaprezentowanego filmu. Jak sam wspominał, fakt posiadania "bandytów" w rodzinie mocno utrudniło mu funkcjonowanie. Był to okres, o którym najlepiej byłoby zapomnieć i nie wracać do tego: ojciec w więzieniu z wyrokiem śmierci, bieda oraz represja ze strony władz. Mimo wszystko dzisiaj jest dumny ze swojej rodziny i swego pochodzenia.
Swoimi wspomnieniami podzielił się również Zygmunt Lach, które sięgają zimy 1951 roku. Miał wtedy zaledwie 4 lata. Wtedy to patrol Jana Kmiołka zatrzymał się u niego w gospodarstwie. W pamięci utkwiły mu karabiny ustawione w kozła na środku pomieszczenia. Za ten czyn jego ojciec został skazany na więzienie, w którym spędził 4,5 roku.
Głos zabrało również kilka innych osób, w tym Marek Głowacki czy Andrzej Eychler. Podzielili się swoimi spostrzeżeniami na temat naszego przywiązania do ojczyzny, dbania o pamięć historyczną przez urzędy państwowe czy stan naszej armii, która w razie agresji zdaniem uczestników spotkania nie będzie w stanie obronić kraju.
Do końca miesiąca jest możliwość zwiedzania wystawy o Żołnierzach Wyklętych w bibliotece.
Polecamy trzyczęściowy wywiad z kpt. Marianem Czajkowskim w celu szerszego poznania tego jakże bogatego życiorysu. Całość znajduje się na stronie internetowej Wyszkow24.pl.

Tobiasz Przybysz

Źródło: "Wyszków24" Nr 11 z 17 marca 2015 r.