Jesteś tutaj:

Po latach odzyskują należne im miejsce w historii

1039
Po latach odzyskują należne im miejsce w historii



Autor rozmów z dziećmi Żołnierzy Wyklętych, dziennikarz, publicysta, redaktor naczelny kwartalnika "Wyklęci" Kajetan Rajski gościł 20 lutego w miejskiej bibliotece opisując tragiczne losy ludzi walczących w antykomunistycznym podziemiu po II wojnie światowej.
"Komuniści chcieli ich nie tylko zetrzeć z powierzchni ziemi, ale też wymazać z naszej pamięci. Przetrwali tam, gdzie przed nimi pokolenia polskich bohaterów walki o wolność - pamięci rodzinnej. Dziś, gdy Żołnierze Niezłomni odzyskują należne im miejsce w narodowym panteonie, rozmowy z ich bliskimi w tej książce, są kapitalnym źródłem wiedzy o tym, jacy byli i jak wyglądał świat, któremu nie ulegli" - tak o publikacji Kajetana Rajskiego "Wilczęta. Rozmowy z dziećmi Żołnierzy Wyklętych" napisał Rafał Ziemkiewicz. Publikacja ukazała się w 2014 r. Jej druga część w 2015 r.
Kajetan Rajski studiuje prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim, a także teologię na Papieskim
Wydziale Teologicznym w Warszawie. Niedawno ukazał się pierwszy numer ogólnopolskiego kwartalnika "Wyklęci". Na spotkanie z Kajetanem Rajskim w sobotnie popołudnie przyszła w przeważającej mierze młodzież. Według gościa, to głównie młode pokolenie interesuje się historią Żołnierzy Wyklętych, choć poświęcony im Narodowy Dzień Pamięci obchodzony l marca wciąż jest mało znaną wśród społeczeństwa datą.
- Gdyby wyjść na ulicę i zapytać o rocznice obchodzone 3 maja czy 11 listopada, pewnie większość by nie wiedziała co upamiętniają, a z wiedzą o l marca jest tragicznie - stwierdził. Według Kajetana Rajskiego, upamiętnianie działalności antykomunistycznego podziemia spotyka się z przychylnością nowej ekipy rządzącej.
- Poprzedni rząd blokował inicjatywy dotyczące Żołnierzy Wyklętych - zauważył.
Jako przykład podał decyzję ministerstwa kultury, które odrzucając wniosek o dofinansowanie powstania Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Ostrołęce stwierdziło, że nie ma społecznego zapotrzebowania na taką placówkę. Według niego, dwie osoby w sposób szczególny miały udział w upamiętnieniu Żołnierzy Niezłomnych - prezydent Lech Kaczyński i szef Instytutu Pamięci Narodowej Janusz Kurtyka (obaj zginęli w katastrofie smoleńskiej).
- Kto 15 lat temu słyszał o powojennym podziemiu? Wiele osób, pod wpływem wieloletniej komunistycznej propagandy, identyfikowało ich jako bandytów. Dziś, szczególnie w lokalnych społecznościach, takie inwektywy nadal się pojawiają - zauważył. Podkreślił, że pracownicy komunistycznego Urzędu Bezpieczeństwa podszywali się pod grupy leśne - kradli, mordowali, gwałcili mówiąc, że są z podziemia. Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych został ustanowiony z inicjatywy prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Janusz Kurtyka dbał, by historycy zgłębiali i upowszechniali wiedzę na temat antykomunistycznego podziemia. Według Kajetana Rajskiego, tegoroczne święto l marca będzie miało szczególny charakter - Ministerstwo Obrony Narodowej ma ogłosić nowy krój munduru, który będzie przysługiwał weteranom walk po II wojnie światowej.
- Smutne, że nastąpiło to po tak długim czasie - 27 lat po rzekomym odzyskaniu niepodległości. Dla tych kilkudziesięciu żyjących weteranów będzie to choć symbolicznym zadośćuczynieniem, oddaniem szacunku dla walczących o niepodległość - podsumował. - Pokolenie Żołnierzy Wyklętych walczyło w podobnych warunkach jak powstańcy styczniowi - zrywy te nie miały szans powodzenia, była to danina krwi. Oba zrywy spotkały się też z brutalnymi represjami - zaznaczył. Kajetan Rajski wspomniał też o Łączce, czyli kwaterze na Powązkach, gdzie leżą prochy pomordowanych przez komunistyczne organy bezpieczeństwa publicznego. Odkryto tam ok 200 szczątków, z czego ok. 40 udało się zidentyfikować. Nadal ok 100 nie zostało ekshumowanych. Według gościa, w tym miejscu, gdzie zwożono szczątki bohaterów podziemia, w późniejszych czasach chowano elity PZPR, Ludowego Wojska Polskiego.
- Zapewne chodziło o to, by ich bardziej upokorzyć, ale też przykryć zbrodnię - zaznaczył.
Jak poinformował, przez wiele lat nie mogło dojść do ekshumacji, bo zgody na nią nie dawały rodziny pochowanych w tym miejscu w późniejszych latach ludzi. Dzięki zmianom w prawie, prace ekshumacyjne mogły ruszyć bez takiej zgody.
- Zapewne są tam szczątki rotmistrza Pileckiego, może "Nila" - podkreślił K. Rajski. - Takich "Łączek" jest w Polsce wiele. Czasem nieświadomie przechodzimy obok miejsca, gdzie leżą bohaterowie.
Jak mówił gość, spotyka się ze stwierdzeniem, że żołnierze podziemia zamiast walczyć po wojnie mogli wybrać życie normalne i angażować się w odbudowę kraju. Według niego, ci ludzie w rzeczywistości nie mieli wyboru.
- Mamy przykład "Nila", który się ujawnił i wobec którego UB prowadziło prowokacje. Został powieszony, zginął śmiercią haniebną - podkreślił.
Według niego, decydująca dla postawy walczących o niepodległość była zła wola komunistów.
- Były amnestie, ujawniało się wiele osób. Żyli, ale za jaką cenę. Byli zmuszani do donoszenia na kolegów. To były tragedie ludzkie. Komuniści z przynależności w AK zrobili przestępstwo, skazywali żołnierzy AK za kolaborowanie z okupantem nazistowskim. Ci ludzie decydowali się ponownie na wstępowanie do podziemia nie chcąc donosić na swoich kolegów. Bardziej niż ich los bolało ich jednak to co stanie z ich bliskimi, czy żona nie zostanie zamordowana, a dziecko nie trafi do sierocińca. System karał nie tylko Żołnierzy Wyklętych, ale też ich rodziny, zupełnie niewinne dzieci.
24 lutego w miejskiej bibliotece kolejna okazja do zapoznania się z historią antykomunistycznego podziemia. Klub Gazety Polskiej organizuje wykład Jacka Karczewskiego "Żołnierze Niezłomni na Północnym Mazowszu". Początek spotkania o godz. 18.00.

J.P.

Źródło: "Wyszkowiak" Nr 8 z 23 lutego 2016 r.