Jesteś tutaj:

Nikt nie idzie w góry, żeby umierać

183
Nikt nie idzie w góry, żeby umierać

Rzadko kiedy podczas spotkań w wyszkowskiej bibliotece brakuje miejsc w sali. Tym razem tak było, bo i gość był niezwykły. We wtorek 10 maja do Wyszkowa przyjechał Krzysztof Wielicki, jeden z najwybitniejszych himalaistów w historii.

Podczas spotkania opowieściom Krzysztofa Wielickiego towarzyszyła prezentacja zatytułowana „Mój wybór”. Szczególnie dużo miejsca poświecił Himalajom. Mówił o zimowych podbojach ośmiotysięczników, z których słynęli polscy wspinacze w latach 80. ubiegłego wieku.
- Wszystko zaczyna się od marzeń - mówił Krzysztof Wielicki - W klubie wysokogórskim we Wrocławiu czytaliśmy literaturę, czasopisma o tematyce górskiej i marzyliśmy, żeby pojechać w odległe miejsca, wspinać się. Zaczynaliśmy od skałek, potem Tatry, Alpy, Dolomity, Kaukaz, Pamir, Hindukusz. I ciągle dalej, ciągle wyżej. To była długa droga, ale dość bezpieczna. Zbieraliśmy doświadczenia, bo, szczególnie we wspinaczce, nie można przeskoczyć kolejnych etapów.
O czasach komuny: Wtedy wszystko się załatwiało. To był trudny okres, ale my byliśmy młodzi i uciekaliśmy. Uciekaliśmy w góry. Mieliśmy misję, żeby budować pozycję polskiego himalaizmu w świecie. Brakowało profesjonalnego sprzętu, mieliśmy wiele trudności, ale nie brakowało nam pasji. Ale to nie sprzęt się wspina, a człowiek. To człowiek i jego pasja decydują o sukcesie. Z mojego klubu wysokogórskiego co rok wyjeżdżało 5-6 wypraw.
O pierwszym zimowym wejściu Polaków na Everest: To była wyprawa, o której mogę powiedzieć: „Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. Taka sytuacja chyba już się później nie zdarzyła. Zdobyliśmy szczyt i zostawiliśmy tam różaniec od Jana Pawła II. Kiedy zeszliśmy do bazy, jeden z kolegów, uczestników wyprawy, rozpłakał się. On nie zdobył szczytu, ale cieszył się, że udało się to zespołowi. Nieważne były nazwiska, ważne, że na świecie mówiono: „Polacy zdobyli zimą Everest”.
O wyzwaniach: Ważne jest że człowiek się mierzy z wyzwaniem, w moim przypadku z górą. Nie ma porażek, są tylko nowe doświadczenia. Porażka jest jedna - śmierć. Zawsze trzeba włożyć wysiłek, żeby coś osiągnąć, trzeba czasami pocierpieć, ale to ma wartość. Taki jest alpinizm, że czasami przeżycia są traumatyczne, a czasami wspaniałe. Ważny jest cel, do którego dążymy. Jednego dnia klęczymy, chowając w skalnej szczelinie kolegę, niedługo później, schodząc ze szczytu, śpiewamy: „Kocham cię, życie”.
O Wandzie Rutkiewicz: Była niezwykle ważną osobą w moim życiu. Wprowadzała mnie do klubu wysokogórskiego, była mentorką. Piękna kobieta, w której cały klub się kochał, ale ona wybrała miłość do gór. Zawsze chciała udowodnić, że jest najlepsza. Weszła 16 października 1978 roku jako pierwszy Polak na Mt. Everest (tego samego dnia kardynał Wojtyła został wybrany na papieża). Otrzymała wtedy telegram od Jana Pawła II: „Dobry Bóg tak chciał, że tego samego dnia zaszliśmy tak wysoko”. Mogła być pierwszą kobietą, która zdobyłaby wszystkie ośmiotysięczniki. Zaliczyła ich osiem. W piątek, 13 maja przypada trzydziesta rocznica jej śmierci na stokach dziewiątego - Kanczendzongi.
O odpowiednim czasie: Podczas turystycznego wyjazdu w Himalaje, kilka lat temu spotkałem ikonę brytyjskiego himalaizmu Chrisa Boningtona, który powiedział mi: „Urodziliśmy się we właściwym czasie”. Moje pokolenie rzeczywiście mogło wspinać się w złotej dekadzie wspinaczki. Mieliśmy szansę jako pierwsi zdobywać szczyty zimą, wyznaczać nowe drogi. Dziś turystyka wysokogórska to już zupełnie co innego.
O podróżach: Mówi się, że podróże kształcą. Ja nie do końca z tym się zgadzam - podróże przede wszystkim wzbogacają przez możliwość poznawania ludzi z różnych kultur. Podróżujcie po to, żeby poznawać innych ludzi. Te piękne chwile zostaną z wami na zawsze.
O Wyszkowie: Cieszę się, że tu przyjechałem, bo do tej pory nie wiedziałem, że Wyszków leży nad Bugiem. Znałem za to wyszkowskie meblościanki, ale w tamtych czasach wszyscy je znali i wszyscy je mieli.
O filmie „Broad Peak”: Ten film opowiada o dwóch wyprawach na Broad Peak. Fabułą filmu jest historia życia himalaisty Macieja Berbeki. W rolę Wielickiego, który był kierownikiem drugiej wyprawy, wcieli się Łukasz Simlat. Prawdopodobnie zobaczymy go już jesienią w Netfliksie.

MJK

Źródło: „Nowy Wyszkowiak” Nr 18 z 6 maja 2022 r.

Krzysztof Wielicki jest jednym z najwybitniejszych himalaistów świata. Wspinacz, alpinista, taternik, piąty człowiek na świecie, który zdobył Koronę Himalajów - 14 ośmiotysięcznych szczytów Ziemi. Jest członkiem blisko stuletniego stowarzyszenia The Explorers Club, które nagrodziło go prestiżowym odznaczeniem Lowell Thomas Award. W październiku 2018 roku wraz z Reinholdem Messnerem odebrał prestiżowe wyróżnienie w dziedzinie sportu - Nagrodę Księżnej Asturii, popularnie nazywanej hiszpańskim noblem. Krzysztof Wielicki brał udział w czterech wyprawach na K2. Na trzy szczyty: Mount Everest, Kanczendzongę i Lhotse wszedł zimą jako pierwszy. Na Lhotse stanął samotnie w noc sylwestrową w gorsecie, który nosił po uszkodzeniu kręgosłupa w górach. Na Broad Peak „wbiegł” solo w ciągu jednego dnia (pierwsze na świecie wejście na ośmiotysięcznik w ciągu doby). Na Dhaulagiri i Shisha Pangma wspiął się sam, wytyczając nowe drogi. Wciąż organizuje wyprawy, wyznacza sobie nowe, trudne cele.