Jesteś tutaj:

Nic nie namalować, a żeby było namalowane

843
Nic nie namalować, a żeby było namalowane

Wernisaż wystawy akwarel Marcina Cabaka odbył się 29 kwietnia w bibliotece miejskiej w Sali im. prof. Ludwika Maciąga. - Są to prace wyrafinowane, nietuzinkowe, z niezwykłą kompozycją, szlachetnym kolorem i zarazem bardzo proste - podkreśliła prowadząca wernisaż Katarzyna Słowikowska.
Marcin Emil Cabak urodził się 18 kwietnia 1970 r. w Nowym Sączu. Absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, w 1998 r. uzyskał dyplom na wydziale malarstwa w pracowni prof. Zbigniewa Gostomskiego (malarstwo sztalugowe) i w pracowni prof. Janusza Stannego (ilustracja książkowa). Obecnie jest adiunktem na UMCS w Lublinie. Podczas studiów związał się z grupą artystów skupionych wokół prof. Ludwika Maciąga, m.in. ze Stanisławem Bajem i Jakubem Cwieczkowskim.
- Na ASP przekazano mi parę niegłupich rzeczy ale najwięcej dowiedziałem się od kilku mądrych malarzy. Był wśród nich prof. Ludwik Maciąg - wspominał.
Jego główne zainteresowania plastyczne to pejzaż i akt, oparte o bezpośrednie studium z natury. Uczestniczył w wielu plenerach (m.in. w organizowanych Popowie Kościelnym, Jackowie Dolnym i Długosiodle) i wystawach poplenerowych. W wyszkowskiej bibliotece jego obrazy były wystawiane na wystawach zbiorowych w 2005, 2088 i 2009 r. Uczestniczką wymienionych plenerów była również Katarzyna Słowikowska.
Ostatnio zrobiłem doktorat, dzięki któremu nie dowiedziałem się więcej o świecie, ale za to mogę uczyć studentów. Od czasu do czasu robię wystawę tu lub tam, choć tego nie lubię, bo strasznie wiele z tym zachodu. Trochę moich prac wisi w kilku miejscach, i dobrze. Malarstwo jest dla mnie moim ośmiotysięcznikiem, na który wspinam się i wspinam, i od czasu do czasu spadam, ale póki co jeszcze nie zamarzłem - napisał artysta w ulotce towarzyszącej wystawie..
- Jestem zachwycona jego pracami - wyznała na wernisażu Katarzyna Słowikowska. - Są to prace wyrafinowane, nietuzinkowe, z niezwykłą kompozycją, szlachetnym kolorem i zarazem bardzo proste.
Chciałbym podziękować za możliwość wystawiania w miejscu, gdzie tylu znakomitych malarzy się wystawiało, bo i Ludwik Maciąg, i Staszek Baj, i Maciej Falkiewicz. To wszystko moi nauczyciele. Po moim malowaniu widać, skąd jestem. Bo w czasach, kiedy studiowałem na akademii, malarstwo realistyczne było w dużym odwrocie i raczej było niemile widziane.
Do tej pory nie malowałem akwarelami, bo myślałem, że to dla mnie za trudna technika. W moim malowaniu ostatnio nastąpiła mała zmiana, bo do tej pory starałem się malować wszystko, udowodnić sobie, że umiem i to, i tamto namalować. A teraz, jak wychodzę w plener, w pejzaż, to czasami stoję pół godziny i zastanawiam się, jak dużo mogę nie namalować, żeby to jeszcze był pejzaż. Dlatego część z tych akwarel jest skromna, właściwie nic prawie na nich nie ma. Ale mam nadzieję, że nastrój pejzażu, przestrzeń, powietrze, które tam jest, na tych obrazach się znajduje, ale to państwo muszą ocenić. Bo takie było moje założenie, żeby nic nie namalować, a jednak żeby było namalowane.
Nastrojowe obrazy Marcina Cabaka można nie tylko oglądać w bibliotece, ale także kupić.
ELŻBIETA SZCZUKA

Źródło: „Nowy Wyszkowiak” Nr 19 z 9 maja 2017 r.