Jesteś tutaj:

Z nadzieją, że ta ofiara ma sens

1071
Jacek Frankowski pokazał film, który nagrał 10 kwietnia w Smoleńsku

Z nadzieją, że ta ofiara ma sens

Od katastrofy prezydenckiego samolotu 10 kwietnia pod Smoleńskiem minęło pól roku, ale tragedia nadal wzbudza wiele kontrowersji. Być może właśnie dlatego projekcja filmu pt. "Las Katyński" w Bibliotece Miejskiej w Wyszkowie, spotkała się z tak żywym zainteresowaniem mieszkańców miasta.

Autorem filmu jest znany rysownik i karykaturzysta Jacek Frankowski, który był gościem biblioteki. 10 kwietnia 2010 roku uczestniczył w katyńskich uroczystościach i wraz z innymi czekał na przylot prezydenckiego samolotu. Nagrał przebieg uroczystości w Lesie Katyńskim - oczekiwanie na przybycie rządowej delegacji RP i moment otrzymania wiadomości o tragicznej śmierci wszystkich pasażerów prezydenckiego samolotu. Msza święta odprawiona na grobach pomordowanych ofiar była też nadzieją na to, że ta straszna ofiara ma jakiś Boski sens. - Uczestnictwo w tej mszy było dla mnie wielkim przeżyciem, a zgromadzonym tam ludziom pozwoliło odzyskać nadzieję i wiarę, że ta ofiara nie jest daremna - mówił Jacek Frankowski przed projekcją filmu.
Dodał, że obraz to czysta relacja, a nie szukanie przyczyn katastrofy. Pierwsze zdarzenia kamera zarejestrowała o godz. 8.10. Przyjeżdżają wtedy delegacje, toczą się spokojne rozmowy, ptaki śpiewają i w tą błogą atmosferę wdziera się straszna wiadomość - samolot prezydencki rozbił się, zginęło 87 osób, według pierwszych doniesień. Wiadomość ta nie dociera do większości, ludzie nie chcą w to uwierzyć, czepiają się każdej nadziei: A może ktoś przeżył?
Na miejsce dociera coraz więcej wiadomości o zdarzeniu. Odzywają się dzwony. Ludzie płacze. Rozpoczyna się spontaniczna modlitwa. Potem Msza św., w czasie której wszyscy modlą się za ofiary, które podobnie, jak te 70 lat temu, zginęły na tej ziemi.

- Dobrze, że powstał ten zapis. Bo jest hołdem dla tych, którzy zginęli w katastrofie. Świat dowiedział się o Katyniu i o tym, co tam się wydarzyło. A wielu nie miało do tej pory o tym pojęcia - mówił Frankowski.

Uzupełnieniem projekcji filmu była dyskusja widzów.
-To, że się spotkaliśmy na projekcji takiego filmu, to dobrze. Ważne, żebyśmy potrafili o tamtych wydarzeniach i o wątpliwościach z nimi związanych rozmawiać - tłumaczył Marek Głowacki.


Źródło: "Głos Wyszkowa" Nr 45 z 9 listopada 2010 r.